Dowodzone przez NATO Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa (ISAF) w Afganistanie zapowiedziały w komunikacie, że zbadają amerykański ostrzał lotniczy w prowincji Helmand, w którym w czwartek zginęło dziecko.

Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa głęboko ubolewają z powodu wszelkich ofiar cywilnych spowodowanych przez ten ostrzał - głosi komunikat, zacytowany w piątek przez agencję Reutera.

Prezydent Afganistanu Hamid Karzaj oświadczył w czwartek, iż ostrzał wskazuje, że USA nie liczą się z życiem afgańskich cywilów. Dziecko, które zginęło w zbombardowanym domu miało według władz afgańskich 2-3 lata, ponadto w ostrzale zostały ranne dwie kobiety.

Amerykański atak nastąpił w szczególnie niekorzystnym momencie - Karzaj negocjuje obecnie z rządem USA porozumienie dwustronne, mające umożliwić obecność wojsk amerykańskich w Afganistanie po roku 2014, gdy wycofają się z tego kraju siły koalicji międzynarodowej.

Jeśli takie operacje będą kontynuowane, nie będzie porozumienia - oświadczył rzecznik prezydenta.

Dwustronne porozumienie ma dotyczyć środków bezpieczeństwa, jakie USA zapewniałyby Afganistanowi po wycofaniu swych formacji bojowych z końcem 2014 roku. Według podanych dotąd informacji w Afganistanie miałoby pozostać ok. 10 tys. amerykańskich żołnierzy odpowiedzialnych przede wszystkim za szkolenie afgańskich sił bezpieczeństwa, a także niewielka grupa żołnierzy sił antyterrorystycznych. Dodatkowo pozostać miałoby kilka tysięcy żołnierzy z innych państw Zachodu.

(jad)