Wadliwe prędkościomierze skupiły uwagę pilotów airbusa Air France i dlatego nie byli oni w stanie poradzić sobie z innymi systemami, które także zawiodły - pisze " Wall Street Journal". Takie wnioski płyną z zapisów z czarnych skrzynek maszyny, która dwa lata temu runęła do Atlantyku.

Sekwencja wydarzeń, jaka wyłania się z zapisów czarnych skrzynek, zostanie przedstawiona w piątek. Nie pozwoli to jednak na ostateczne wyjaśnienie przyczyn katastrofy - podkreśla "WSJ".

Na wysokości 10,8 tys. metrów doszło do oblodzenia i prędkościomierze (tzw. rurki Pitota) i inne czujniki zewnętrzne zawiodły - wskazuje gazeta. Samolot miał niebezpiecznie zwolnić krótko po wyłączeniu autopilota, a załoga prawie natychmiast napotkała serię nieprawidłowości lub wyłączeń, wynikających z problemów z prędkościomierzami - twierdzą anonimowe źródła "WSJ".

Według tych źródeł, z wstępnych rezultatów badania zapisów czarnych skrzynek, wydobytych z dna Atlantyku na początku maja, wynika, że w ostatnich minutach przed katastrofą piloci byli zdezorientowani otrzymywanymi ostrzeżeniami z różnych automatycznych systemów kontrolujących lot, gdy maszyna mijała obszar turbulencji.

Choć podstawowe wyświetlacze w kokpicie funkcjonowały normalnie, załodze nie udało się wypełnić podstawowych procedur, mających na celu utrzymanie lub zwiększenie ciągu silników, gdyż zajęci byli rozwiązywaniem problemów i czekali aż prędkościomierze i inne związane z nimi urządzenia powrócą do normy - pisze "WSJ".

Piloci metodycznie próbowali reagować na ostrzeżenia, ale najprawdopodobniej mieli trudności z obsłużeniem komunikatów o nieprawidłowościach i alarmach, jednocześnie śledząc wyświetlacze, informujące o mocy silników samolotu i trajektorii lotu - wyjaśnia gazeta.

"WSJ" cytuje raport kierującego śledztwem francuskiego Biura Badań i Analiz, z którego wynika, że piloci Air France nigdy nie byli szkoleni, by radzić sobie w takich sytuacjach.

Jak podał w najnowszym wydaniu tygodnik "Der Spiegel", również powołując się na źródła zbliżone do śledztwa, w decydującej chwili przed katastrofą w kabinie pilotów nie było kapitana Marca Dubois, który był najbardziej doświadczonym członkiem załogi. Na nagraniach słychać, że 58-letni pilot wpada przed katastrofą do kokpitu. Wykrzykiwał wskazówki dla obu pozostałych pilotów, by ratować maszynę - powiedział uczestniczący w śledztwie ekspert, cytowany przez "Spiegla".