USA wezwały władze Bahrajnu, by nie używały siły wobec protestujących. Ten sam apel ma trafić wszędzie tam, gdzie ludzie zaczynają domagać się zmian i demokracji. Hillary Clinton nazwała Bahrajn "przyjaciele i sojusznikiem". Prawdopodobnie Biały Dom przygotowuje specjalny plan pomocy dla krajów, które będą przechodzić transformacje.

Bahrajn to mały kraj w rejonie Zatoki Perskiej wielkości niemieckiego Hamburga, ale z dużymi złożami ropy naftowej. Dlatego Amerykanom zależy na utrzymaniu dobrych stosunków z państwem liczącym niewiele ponad milion mieszkańców. Komentatorzy podkreślają, że USA obawiają się utraty wpływów w kolejnych kraju.

Barack Obama podkreślił jednak, że wszędzie tam, gdzie dochodzi obecnie do starć i protestów, a do władzy dojdą ludzie i partie wrogie Ameryce, liczy na pomyślny scenariusz.

Dlatego w Białym Domu przygotowywany jest - jak podają nieoficjalnie media w Stanach Zjednoczonych - specjalny plan. Plan pomocy krajom, które przechodzić będą w najbliższym czasie transformacje. Już zapowiedziano, że Egipt otrzyma 150 milionów dolarów na dokonanie demokratycznej transformacji i uzdrowienie gospodarki.