Co najmniej 15 osób zginęło w Darze na południowym zachodzie Syrii - podała agencja AFP, powołując się na miejscową opozycję. Miasto od kilku dni jest miejscem protestów przeciwko reżimowi Baszara el-Asada.

Dziewięć osób, w tym dziecko, zginęło podczas starć sił bezpieczeństwa z manifestantami - poinformował jeden z demonstrantów. Według przedstawicieli syryjskiej opozycji, funkcjonariusze sił bezpieczeństwa otworzyli ogień do grupy ok. 300 osób zgromadzonych wokół meczetu al-Omari w mieście. Użyto też gazu łzawiącego.

Sześć innych osób zginęło podczas pogrzebu ofiar starć. Świadkowie informowali, że do żałobników strzelały siły bezpieczeństwa. Władze twierdzą, że zabici to ofiary popołudniowych starć policji z "uzbrojonym gangiem" i że zginęły w nich cztery osoby.

Przez sześć ostatnich dni w Darze miały miejsce antyrządowe protesty. Ich uczestnicy domagają się ustąpienia prezydenta Asada, a także swobód politycznych, demokratycznych reform i walki z korupcją.

Autorytarny prezydent Syrii, który 11 lat temu przejął władzę po swym ojcu, odrzuca apele o swobody polityczne i wtrąca do więzienia krytyków swego reżimu. Jego ugrupowanie jest u władzy od 1963 roku.