Przerwy w dostawach gazu, których doświadczają obecnie pewne kraje członkowskie, są nie do zaakceptowania - oznajmił Guenther Oettinger. Unijny komisarz do spraw energii określił spadek o 50 procent dostaw rosyjskiego gazu na Litwę jako afront wobec całej Wspólnoty.

Zobacz również:

W środę litewska kompania Lietuvos Dujas ostrzegła, że w razie znacznego deficytu rosyjskiego gazu ograniczy przede wszystkim jego dostawy do obwodu kaliningradzkiego. Gaz dociera tam tranzytem przez terytorium Litwy. Jeśli nie będziemy mieli dość gazu, by zaopatrzyć naszych konsumentów, będziemy musieli przede wszystkim zmniejszyć dostawy do Kaliningradu. Redukcja będzie proporcjonalna do brakującej ilości gazu. Tutaj nie może być żadnych dyskusji - oznajmił szef LD Viktoras Valentukeviczius. Dodał, że po tym, gdy Białoruś ograniczyła dostawy gazu rosyjskiego na Litwę i do obwodu kaliningradzkiego, Litwa wykorzystuje gaz znajdujący się w rurociągach na jej terytorium.

Litwa pierwszą ofiarą kryzysu gazowego

Oettinger po spotkaniu w środę w Brukseli z ministrem energetyki Ukrainy Jurijem Bojką powiedział, że Litwa stała się pierwszą ofiarą kryzysu gazowego. Na konferencji prasowej - w czasie, gdy spadek dostaw na Litwę przekroczył 40 proc. - oznajmił, że sytuacja ta nie jest problemem jednego kraju, lecz atakiem przeciwko całej UE.

Komisja Europejska podjęła się częściowo roli mediatora w rosyjsko-białoruskim sporze gazowym. Jak dowiedziała się korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, KE ma zamiar wysłać swoich ekspertów, aby wspólnie z przedstawicielami z Moskwy i Mińska sprawdzić, czy gaz płynący przez terytorium Białorusi nie jest po drodze podbierany.

Rosyjski koncern Gazprom w środę rano obciął o 60 proc. dostawy gazu dla Białorusi, domagając się spłaty zaległych płatności za gaz. Po południu wicepremier Białorusi Uładzimir Siemaszko oznajmił, że Mińsk zapłacił stronie rosyjskiej 187 mln dolarów. Według niego Białoruś rozliczyła się w pełni z zaległości. Gazprom szacuje dług Białorusi na 192 mln dolarów.