Podczas gdy szefowie gangu kupowali sportowe wozy i apartamenty w modnej dzielnicy Docklands, a w czasie wolnym wylegiwali się najdroższych hotelach świata - polscy robotnicy pracowali i mieszkali w pełnej szczurów fabryce podrabianej wódki ukrytej w starym magazynie. Według brytyjskiej policji to największa tego typu afera na Wyspach. Powiązany z rosyjską mafią gang mógł wytwarzać nawet ponad trzydzieści tysięcy butelek podrabianej wódki na dobę.

Działający w Hackney we wschodnim Londynie gang podrabiaczy znanych markowych wódek zatrudniał specjalnie ściągniętych w tym celu Polaków. Sześcioosobowy gang, mający powiązania z zorganizowanym światem przestępczym w nowych państwach UE i rosyjską mafią, został rozpracowany dzięki pomocy policji kilku krajów, w tym Polski.

Wykorzystywany do produkcji etanol pochodził z jednego z krajów Europy Wschodniej. Na miejscu mieszano go z wodą i rozlewano do butelek, zaopatrzonych w wysokiej jakości etykietki, produkowane na Cyprze. Były to m.in. etykietki wódek Smirnoff, Glens i Kirov. Podrabiano również nalepki, potwierdzające, iż od towaru zapłacono akcyzę.

Dzięki nowoczesnemu sprzętowi wycenionemu na co najmniej 100 tys. funtów, z którego usunięto zabezpieczenia wymagane przepisami bhp, fałszerze mogli produkować 24 butelki na minutę przez 24 godziny na dobę. Celnicy sądzą, że nikt dotąd w Zjednoczonym Królestwie nie podrabiał alkoholu na tak dużą skalę i tak profesjonalnie.

60-letni szef gangu Harvey Conroy został skazany w poniedziałek przez sąd w Londynie na 12 lat pozbawienia wolności. Pozostałych sąd skazał na kary więzienia od 6,5 do 11 lat. Polaków puszczono wolno.