"Pamiętajmy o jednej rzeczy - zmiana klimatu wymusza na nas rozwój technologiczny. Mam tu na myśli chociażby odnawialne źródła energii" - powiedział prof. Bogdan Chojnicki, klimatolog z Pracowni Bioklimatologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, a także członek Koalicji Klimatycznej, który był gościem Marcina Jędrycha w internetowym Radiu RMF24. Jak podkreślił, "właśnie w ten sposób Unia Europejska chce zdobyć w pewnym sensie przewagę technologiczną na całym świecie, ale też potwierdza się działanie, chociażby Stanów Zjednoczonych czy Chin, które inwestują olbrzymie pieniądze w odnawialne źródła energii, nie patrząc na to, że to są koszty, tylko inwestycje". Naukowiec zaznaczył, że obecna sytuacja klimatyczna na świecie stanowi "potężny dzwonek alarmowy, żeby działać".

Dziennikarz przytoczył dane z najnowszego raportu Światowej Organizacji Meteorologicznej, wedle których zagrożenie, że w 2027 roku globalna temperatura Ziemi wzrośnie o 1,5 stopnia Celsjusza - względem okresu przed epoką przemysłową - wynosi 66 proc. W ubiegłorocznym raporcie taką możliwość szacowano na 50 proc.

Ludzkość powinna się obawiać?

Bogdan Chojnicki zauważył, że jeżeli nic się nie zmieni, to prawdopodobieństwo wzrostu temperatury będzie się zwiększać. Dodał, że potrzebne są działania na dużą skalę. Jeżeli te działania nie są tylko wykonywane w taki sposób, o takim zasięgu, jak powinny być wykonywane, praktycznie rzecz biorąc, prawdopodobieństwo przekroczenia tej wartości półtora stopnia Celsjusza robi się coraz większe - mówił.

Ekspert stwierdził, że kraje bogate, w tym Polska, mocno uzależniły się od emisji. Pamiętajmy też, że postrzegamy swoje bogactwo przez pryzmat dostępu do energii i tak naprawdę bogata Północ, Stany Zjednoczone, Unia Europejska to są te miejsca, w których emituje się olbrzymie ilości dwutlenku węgla, także Chiny. I odpowiedzialność w zasadzie spada na tych bogatych, a bogaci jakby z natury mają raczej tendencję do skupiania funduszy niż do rozrzutności, więc mamy bardzo poważny problem, jeśli chodzi o emisję- mówił.

Dodał, że jest to pewien problem, z którego Unia Europejska i Stany Zjednoczone próbują wychodzić, a "swoją ścieżkę mają Chiny". Jednak wciąż te ruchy są na tyle małe, że (...) przekroczenie progu półtora stopnia wydaje się już nieuniknione - stwierdził.

Czy 1,5 stopnia Celsjusza to dużo?

Profesor Chojnicki wyjaśnił sytuację na przykładzie ludzkiego organizmuProszę sobie wyobrazić, że mamy nie 36,6, tylko półtora stopnia Celsjusza więcej. Człowiek też jest układem dynamicznym, w którym jednym z parametrów jest temperatura i ta temperatura warunkuje nasze życie. Myślę, że większość z nas się zgodzi, że życie w stanie gorączki jest możliwe, ale w dystansie będzie prowadzić do coraz głębszej choroby, a nawet zgonu - zaznaczył.

Klimatolog wyjaśnił, że skutkami tego ocieplenia są zjawiska atmosferyczne, które możemy zaobserwować za oknami. Z jednej strony intensywne susze, z drugiej strony gwałtowne opady. Jako przykład podał Włochy i Hiszpanię, gdzie po okresie susz nastąpiły "potężne opady".

W takich warunkach da się żyć. Tylko jest pytanie, czy my będziemy mogli przetrwać, po pierwsze na takim poziomie jak teraz, a po drugie, czy w takim komforcie jak teraz? - pytał klimatolog.

Czy da się zatrzymać globalne ocieplenie?

Prof. Bogdan Chojnicki podkreślił, że niezbędne w obecnej sytuacji jest działanie. Szukając analogii do człowieka - czy jeżeli ktoś ma 38,1 stopnia Celsjusza, to już uznajemy, że niedaleko jest 42 i w zasadzie odkładamy ręce? Nie, de facto w tym momencie jest to już potężny dzwonek alarmowy, żeby działać i, mówiąc obrazowo, zbijać gorączkę - mówił.

Naukowiec powiedział, że należy zmienić mentalność ludzi. W Polsce, zostało w pewnym sensie wdrukowane do naszej mentalności przekonanie, że ochrona klimatu czy też adaptacja do zmiany klimatu to są tylko i wyłącznie koszty. Pamiętajmy o jednej rzeczy - zmiana klimatu wymusza na nas rozwój technologiczny. Mam tu na myśli chociażby odnawialne źródła energii - podkreślił.

Ludziom się wydaje, że zmiana klimatu to są tylko koszty. Mało kto myśli w kategoriach tych kosztów, jeżeli są dobrze zainwestowane, dochodzą zyski (...). Więc przede wszystkim zmiana mentalności od takiej obronnej, klasycznej, budującej "mury", do wyjścia naprzeciw tym zmianom i stawiania czoła. To uda się jak będą pozytywne wibracje. Na ten temat są sygnały z Unii Europejskiej, że właśnie w ten sposób Unia Europejska chce zdobyć w pewnym sensie przewagę technologiczną na całym świecie, ale też potwierdza się działanie, chociażby Stanów Zjednoczonych czy Chin, które inwestują olbrzymie pieniądze w odnawialne źródła energii, nie patrząc na to, że to są koszty, tylko inwestycje - wyjaśnił.

Opracowanie: Wiktoria Urban