Na dowodzonym przez Polaka statku Beluga Nomination, który porwali somalijscy piraci, zginęło trzech członków załogi - to najnowsze informacje od armatora. Jednostkę uprowadzono ponad 2 tygodnie temu, gdy znajdowała się w pobliżu Seszeli na Oceanie Indyjskim.

Doniesienia na temat ofiar nie są zbyt szczegółowe. Bremeński armator potwierdza jedynie, że piraci zastrzelili najpierw filipińskiego marynarza, potem jeszcze jednego członka załogi - nieoficjalnie mówi się, że był to bosman.

Z kolei starszy mechanik pokładowy chciał uciec ze statku i wyskoczył za burtę. Do tej pory nie udało się go odnaleźć.

Na pokładzie pozostaje teraz siedmiu marynarzy - w tym Polak. Właściciel Beluga Nomination utrzymuje z nim kontakt. Miał przekazać, że załoga jest cała i zdrowa, jednak w bardzo złym stanie psychicznym.

Armator rozpoczął rozmowy w sprawie wykupienia statku. Jednostka przewozi sześć luksusowych jachtów.

Beluga Nomination z 12-osobową załogą został zaatakowany przez piratów 22 stycznia w odległości około 700 km na północ od Seszeli. Po dwóch dniach piraci przejęli kontrolę nad jednostką i obrali kurs na Somalię.

26 stycznia doszło do dramatycznej próby odbicia frachtowca przez duńską fregatę HDMS Esbern Snare oraz łódź patrolową Seszeli. Wówczas - według bremeńskiego armatora - piraci zastrzelili dwóch członków załogi. Kolejny marynarz, główny mechanik statku, wyskoczył za burtę i najprawdopodobniej utonął. Dwaj członkowie załogi zdołali uciec na łodzi ratunkowej i zostali podjęci przez duńską fregatę.

Wcześniejsze komunikaty Beluga Shipping informowały, że porywacze zastrzelili jednego marynarza, zaś dwóch zaginęło po próbie ucieczki.

Jesteśmy wstrząśnięci i oburzeni - oświadczył szef Beluga Shipping Nils Stolberg. Brutalność i okrucieństwo porywaczy jest niewyobrażalne - dodał.