„Dziś, w obliczu bezsensownego szaleństwa wojny znów musimy łagodzić skrajności przeciwstawieństw i leczyć rany nienawiści” - powiedział w środę papież Franciszek w Quebecu w kolejnym dniu swej pielgrzymki do Kanady. Papież dodał: "Nie trzeba pytać, jak kontynuować wojny, ale jak je zakończyć".

Przemówienia papieża słuchali gubernator generalna Kanady Mary Simon i premier Justin Trudeau, którzy wcześniej wygłosili mowy powitalne, a także przedstawiciele władz świeckich i religijnych oraz rdzennych ludów.

W wystąpieniu wygłoszonym w historycznej Cytadeli w stolicy prowincji Quebec Franciszek przywołał słowa mieszkającej w Rzymie pisarki, ocalałej z Holokaustu Edith Bruck: Pokój ma swój sekret: nigdy nikogo nie nienawidzić. Jeśli chcesz żyć, nie możesz nigdy nienawidzić. Nie potrzebujemy dzielenia świata na przyjaciół i wrogów, dystansowania się i zbrojenia po zęby: to nie wyścig zbrojeń i strategie odstraszania przyniosą pokój i bezpieczeństwo. Nie trzeba pytać, jak kontynuować wojny, ale jak je zakończyć. I jak zapobiec ponownemu wykorzystaniu narodów jako zakładników w kleszczach rozszerzonych przerażających zimnych wojen - mówił Franciszek do władz jednej z siedmiu potęg gospodarczych świata.

Wskazał na potrzebę polityki kreatywnej, dalekowzrocznej, potrafiącej wyjść poza schematy stron, aby dać odpowiedzi na wyzwania globalne. Zwrócił również uwagę na potrzebę ochrony Ziemi i środowiska oraz wierność harmonijnej wizji stworzenia, a także na znaczenie umiejętności słuchania Boga, ludzi i przyrody. Potrzebujemy tego szczególnie w szaleńczych zawirowaniach dzisiejszego świata, charakteryzującego się nieustannym przyspieszaniem, utrudniającym rozwój prawdziwie ludzki, zrównoważony i integralny, co w rezultacie prowadzi do powstawania społeczeństwa znużenia i rozczarowania - zauważył Franciszek.

Jak bardzo - dodał - potrzebujemy wzajemnego słuchania i dialogu, oderwania się od panującego indywidualizmu, pochopnych sądów, szalejącej agresji, pokusy dzielenia świata na dobrych i złych.

Po raz kolejny w ostatnich dniach papież odniósł się do kwestii krzywd, jakich zaznała rdzenna ludność, w tym dzieci w przymusowych szkołach, mających na celu asymilację. Prowadziły je w imieniu rządu od XIX wieku Kościoły chrześcijańskie, w tym 60 procent z nich - Kościół katolicki.

System szkół rezydencjalnych zniszczył wiele rdzennych rodzin, podkopując ich język, kulturę i wizję świata. W ten godny pożałowania system, promowany przez ówczesne władze państwowe, który oddzielił wiele dzieci od ich rodzin, były zaangażowane różne lokalne instytucje katolickie - oświadczył Franciszek. Dodał ponawiając mea culpa: Wyrażam z tego powodu wstyd i żal, wspólnie z biskupami tego kraju ponawiam prośbę o przebaczenie za zło popełnione przez tak wielu chrześcijan wobec ludów rdzennych.

Apelował, by przyznając się do swoich błędów wspólnie zaangażować się w promowanie praw rdzennej ludności i wspieranie procesów uzdrawiania i pojednania między nią a nierodzimymi mieszkańcami kraju. Papież przyznał zarazem, że tę historię bólu i pogardy, wywodzącą się z mentalności kolonizacyjnej, niełatwo uleczyć. Ostrzegł też, że kolonizacja nie ustaje, ale w wielu miejscach przekształca się, zmienia swe szaty i skrywa się.

To jest, jak wyjaśnił, przypadek "kolonizacji ideologicznych", które są sprzeczne z realiami ludzkiej egzystencji, tłumią naturalne przywiązanie do wartości ludów, usiłując wykorzenić ich tradycje, historię i więzi religijne. Jest to mentalność, która rzekomo przezwyciężając mroczne karty historii, robi miejsce dla kultury unieważniania, która ocenia przeszłość tylko na podstawie pewnych aktualnych kategorii - oświadczył papież.

Jego zdaniem w ten sposób zaszczepia się modę kulturową, która ujednolica, czyni wszystko takim samym, nie toleruje różnic i skupia się jedynie na chwili obecnej, na potrzebach i prawach jednostek, często zaniedbując obowiązki wobec najsłabszych i najbardziej wrażliwych: ubogich, migrantów, osób starszych, chorych, nienarodzonych. To oni są zapomniani w społeczeństwach dobrobytu; są oni, przy ogólnej obojętności, wyrzucani jak suche liście do spalenia - mówił.

Franciszek wskazywał też, że każda rodzina, podstawowa komórka społeczeństwa, musi być doceniana, ponieważ - jak dodał cytując św. Jana Pawła II - "przyszłość ludzkości idzie poprzez rodzinę". Niech zło, jakiego doświadczyły ludy tubylcze, posłuży nam dzisiaj za przestrogę, aby troska i prawa rodziny nie były odrzucane w imię ewentualnych potrzeb produkcyjnych i indywidualnych korzyści - apelował.

Mówiąc o wyzwaniach teraźniejszości, takich jak pokój, zmiany klimatyczne, skutki pandemii Covid-19 i migracje międzynarodowe, papież wskazywał politykom, że trzeba umieć patrzeć - jak uczy mądrość rdzennych ludów - na siedem przyszłych pokoleń, a nie na doraźne korzyści, terminy wyborcze czy poparcie lobby.

Franciszek apelował o przezwyciężenie retoryki strachu wobec migrantów i danie im, zgodnie z możliwościami kraju, realnej szansy na odpowiedzialne włączenie się w społeczeństwo.

W przemówieniu podczas ceremonii powitania premier Kanady Justin Trudeau nawiązał do sprawy krzywd, jakich zaznały dzieci z rdzennych wspólnot w szkołach, prowadzonych w imieniu rządu przez Kościoły chrześcijańskie, w tym katolicki. Dzieci były osamotnione i odizolowane w ich bólu, daleko od swoich rodzin i wspólnot; a co gorsze - obdarte ze swojego języka, kultury, tożsamości - mówił Trudeau. Dodał: W tym tygodniu Wasza Świątobliwość uznała te krzywdy, które doprowadziły do zniszczenia kulturowego, do utraty życia i traumy. Premier podkreślił, że przeprosiny papieża wywarły "ogromny wpływ" na przedstawicieli rdzennych ludów.