Otrzymał rozkaz "wyciągnięcia deputowanych" ze Zgromadzenia Narodowego, ale nakazał swoim żołnierzom nie brać ostrej amunicji - relacjonuje dowódca południowokoreańskich sił specjalnych Kwak Jong Geun, odnosząc się do wprowadzonego we wtorek (i odwołanego) stanu wojennego w Korei Południowej. Minister finansów tego kraju, Choi Sang-mok, opowiedział o tym, jakie działania podjął, aby pomóc południowokoreańskiej gospodarce w obliczu kryzysu. Szef ugrupowania chce zawieszenia uprawnień konstytucyjnych głowy państwa. Choć w Korei Południowej jest o osiem godzin później niż w Polsce, to w piątek w Seulu może jeszcze się sporo wydarzyć.
Stan wojenny w Korei Południowej wprowadził prezydent tego kraju we wtorek. Tuż po tej decyzji parlamentarzyści odwołali tę decyzję głowy państwa.
W piątek ministerstwo obrony Korei Południowej zawiesiło trzech generałów tamtejszej armii za udział w operacjach stanu wojennego. Prokuratura wojskowa złożyła wniosek o wydanie zakazu opuszczania kraju 10 oficerom.
Zawieszeni w czynnościach generałowie to: Li Dzin Wu z Dowództwa Sił Obronnych, Kwak Jong Geun z Dowództwa Sił Specjalnych i Jo In Hjong z Dowództwa Kontrwywiadu. Resort obrony wyznaczył już ich następców.
Główny lider opozycji w Korei Południowej, Lee Jae-myung, ostrzegł, że prezydent Jun Suk Jeol może ponownie spróbować ogłosić stan wojenny, zanim parlament zagłosuje nad jego impeachmentem w sobotę.
Sytuacja się pogarsza, jest coraz mniej sposobów na ucieczkę, a on może to postrzegać jako przełom, aby zniszczyć istniejące systemy i stworzyć sytuację, w której może robić, co chce, niezależnie od tego, jak nierozsądne to może być - powiedział Lee.
Jak dodał, "dlatego dzisiejsza noc jest bardzo niebezpieczna, ponieważ jedyną szansą, jaką ma, jest dzisiejsza noc i jutrzejszy poranek".
Nowe informacje w sprawie decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego przekazał w piątek dowódca południowokoreańskich sił specjalnych Kwak Jong Geun.
Jak przekazał w rozmowie z agencją prasową Yonhap, ówczesny minister obrony Kim Jong Hjun wydał mu rozkaz "wyciągnięcia deputowanych" ze Zgromadzenia Narodowego.
Posłowie przybyli do budynku parlamentu krótko po ogłoszeniu przez Jun Suk Jeola stanu wojennego, aby przegłosować uchwałę wzywającą do jego zniesienia. Kwak przyznał, że usunięcie posłów byłoby "wyraźnym naruszeniem prawa". Dodał również, że zlecił żołnierzom, by nie brali ostrej amunicji.
Dowódca sił specjalnych oświadczył także, że odmówi wprowadzenia w życie kolejnego rozkazu dotyczącego stanu wojennego - przekazała agencja Yonhap.
Jego słowa padły po tym, jak w piątek rano szef Partii Władzy Ludowej Han Dong Hun powiedział, że według niego istnieje podejrzenie, że Jun może ponownie podjąć "radykalne działania" - takie jak próba wprowadzenia stanu wojennego.
Agencja Yonhap podała, że kancelaria prezydenta Korei Płd. oświadczyła dziś, że Jun Suk Jeol nie nakazał aresztowania lub zatrzymania deputowanych po wprowadzeniu stanu wojennego.
Agencja Yonhap przytoczyła najnowsze wyniki badania opinii publicznej, z których wynika, że poparcie dla prezydenta Juna spadło do rekordowo niskiego poziomu 13 proc. Pod koniec ubiegłego miesiąca było ono o 6 p.p. wyższe.
Badanie zostało przeprowadzone między wtorkiem i czwartkiem przez pracownię Gallupa na próbie 1001 dorosłych Koreańczyków, tuż po ogłoszeniu przez prezydenta Juna stanu wojennego, który po kilku godzinach zniósł pod naciskiem parlamentu.
W piątek lider partii rządzącej w Korei Południowej opowiedział się za zawieszeniem uprawnień konstytucyjnych prezydenta Jun Suk Jeola za próbę wprowadzenia stanu wojennego. Zwiększa to szanse na odsunięcie prezydenta od władzy na drodze impeachmentu.
Wbrew twierdzeniom kancelarii prezydenta szef rządzącej w Korei Południowej Partii Władzy Ludowej (PPP) Han Dong Hun ujawnił, że Jun zlecił agencji kontrwywiadowczej aresztowanie prominentnych polityków. Miało to nastąpić w czasie stanu wojennego, który Jun wprowadził we wtorek, a po kilku godzinach zniósł pod naciskiem parlamentu.
Biorąc pod uwagę nowo ujawnione fakty, sądzę, że konieczne jest szybkie zawieszenie Jun Suk Jeola w obowiązkach, aby chronić Republikę Korei i jej mieszkańców - powiedział Han, cytowany przez agencję Yonhap.
Według niego istnieje podejrzenie, że Jun może ponownie podjąć "radykalne działania", takie jak kolejna próba wprowadzenia stanu wojennego.
Do impeachmentu Juna potrzebne jest poparcie 200 z 300 posłów Zgromadzenia Narodowego. Opozycja ma w sumie 192 mandaty.
Reuters przekazał, jakie działania podjął południowokoreański minister finansów po decyzji głowy państwa o wprowadzeniu stanu wojennego.
Jak podała agencja, około godziny 23 Choi Sang-mok, który był wśród większości członków gabinetu sprzeciwiających się stanowi wojennemu, zorganizował nadzwyczajne spotkanie w Seoul Bankers Club. Jest to nieoficjalne miejsce spotkań czołowych decydentów z banku centralnego, ministerstwa finansów oraz regulatorów bankowych i rynkowych.
Cztery najważniejsze władze finansowe Korei, znane jako F4, uruchomiły plan awaryjny używany podczas wcześniejszych kryzysów, starając się zapobiec paraliżującej wyprzedaży wona, zanim obudzą się rynki azjatyckie - poinformował Reuters.
Minister finansów podjął decyzję, że Korea Południowa w razie potrzeby "wstrzyknie" nieograniczoną ilość gotówki na rynki.
To była idea szefa Banku Korei Południowe Rhee Chang-yonga, aby szybko przekazać tę wiadomość - powiedział jeden z urzędników rządowych agencji Reuters, pod warunkiem zachowania anonimowości.
Jak dodał, "Rhee powiedział, że naprawdę ważne jest, aby działać prewencyjnie, ponieważ wiadomość może być większym szokiem dla zagranicznych inwestorów niż dla lokalnych ludzi".