Białostocka prokuratura apelacyjna postawiła Janowi Widackiemu zarzut nakłaniania świadka do składania fałszywych zeznań i utrudniania postępowania karnego. Chodzi o sprawę apelacyjną, w której adwokat był obrońcą jednego z szefów mafii pruszkowskiej Mirosława D., ps. Malizna.

Prokuratura zarzuciła mecenasowi, że jesienią 2004 roku nakłaniał świadka Sławomira R., który odsiaduje wyrok

wieloletniego więzienia m.in. za zabójstwo, do złożenia

nieprawdziwych zeznań, które byłyby na korzyść jego klienta.

Za takie zeznania - jak twierdzi prokuratura - obiecał świadkowi udzielić pomocy materialnej i zapewnić bezpieczeństwo osobiste i że takiej pomocy udzielił. Prokuratura twierdzi, że ma w tej sprawie także inne dowody, niż tylko oświadczenie tego świadka.

Wchodząc do budynku prokuratury, Widacki powiedział dziennikarzom, że nie czuje się winny, a "wręcz pokrzywdzony". Zapewnia, że ma dowody na swoją niewinność, ale "w przeciwieństwie do prokuratury" najpierw chce je przedstawić prowadzącemu śledztwo, a nie opinii publicznej.