Serbowie i kosowscy Albańczycy spotkali się w Wiedniu, gdzie mediatorzy zaprezentowali im kolejne propozycje w sprawie statusu Kosowa. Albańczycy kolejny raz zagrozili jednostronnym proklamowaniem niepodległości, jeżeli rozmowy nie przyniosą rezultatu do 10 grudnia.

Do tego dnia mediatorzy mają czas na zbudowanie mostu między stronami: Serbami, oferującymi Kosowu szeroką autonomię, a stanowiącymi przeważającą większość w prowincji kosowskimi Albańczykami, których satysfakcjonuje jedynie niepodległość.

Mediatorzy z tzw. trojki, czyli Unii Europejskiej, USA i Rosji, przedstawili stronom 14-punktowy projekt porozumienia na wiedeńskim spotkaniu, które jest trzecią w ciągu ostatnich dwóch miesięcy rundą serbsko-kosowskich rozmów.

W dokumencie jest mowa m.in. o tym, że Belgrad "nie będzie rządził" Kosowem i "nie przywróci fizycznej obecności" w prowincji. W projekcie nie ma jakichkolwiek odniesień do niepodległości prowincji. Zaznaczono natomiast, że społeczność międzynarodowa utrzyma cywilną i militarną obecność w Kosowie nawet wtedy, gdy zostanie wypracowany status prowincji. Obecnie w Kosowie, zarządzanym od 1999 roku, przez ONZ stacjonuje ok. 16 tys. żołnierzy z natowskich sił pokojowych.

Rzecznik kosowskich Albańczyków Skender Hyseni oświadczył w Wiedniu, że nie zaakceptują oni "rozwodnionej wersji niepodległości". Chcemy być niezależni, mieć miejsce w ONZ - powiedział Hyseni.

Delegacja serbska zaapelowała do delegacji kosowskich Albańczyków od powstrzymanie się od wszelkich jednostronnych posunięć i nastaje na utrzymaniu przynajmniej formalnej zwierzchności Belgradu nad Kosowem.

Poprzednie wysiłki dla wynegocjowania statusu Kosowa skończyły się wcześniej w tym roku fiaskiem, gdy Serbia i popierająca ją Rosja odrzuciły ONZ-owski plan, który miał zapewnić prowincji tzw. "nadzorowaną niepodległość".