Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym nie wykluczyła interwencji w Kirgistanie, gdzie od czwartku trwają zamieszki etniczne. Z kolei zdaniem wysokiej komisarz ONZ ds. praw człowieka starcia te wydają się specjalnie wywołane.

ODKB, która jest organizacją wojskową grupującą siedem państw poradzieckich: Rosję, Białoruś, Armenię, Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgistan, nie wykluczyła ewentualnego odwołania się do wszelkich środków będących w jej dyspozycji, by interweniować w Kirgistanie w zależności od rozwoju sytuacji - oznajmił szef Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaj Patruszew. Ustaliliśmy posunięcia, które zostaną przedstawione prezydentom państw członkowskich - dodał, nie konkretyzując, o jakie posunięcia chodzi.

Wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka Navi Pillay zażądała tymczasem położenia kresu eskalacji przemocy w Kirgistanie. To istotne, by władze podjęły zdecydowane działania w celu powstrzymania starć - które wydają się specjalnie wywołane, wymierzone przeciwko konkretnej grupie osób i zaplanowane - zanim rozszerzą się w głąb Kirgistanu lub na państwa sąsiednie, przekraczając granice - oznajmiła. Jej zdaniem zabójstwa na oślep, między innymi dzieci, i gwałty miały podstawy etniczne.

Spotkanie ODKB w Moskwie zostało zwołane przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa. Ocenił on, że obecna sytuacja w Kirgistanie jest nie do przyjęcia. (…) W zamieszkach o charakterze etnicznym umierają ludzie i leje się krew. To niezwykle niebezpieczne dla tego regionu i dlatego należy uczynić wszystko, by położyć temu kres.

Od czwartku trwają na południu Kirgistanu - w Oszu i Dżalalabadzie - starcia między Uzbekami i Kirgizami, w których według władz zginęły już 124 osoby, a 1600 zostało rannych.