Ministrowie obrony państw NATO mają uzgodnić w czwartek reformę struktur dowodzenia Sojuszu, tak by w kryzysie szukać oszczędności. Liczba etatów ma zmaleć o ok. 3 tys., a natowskich agencji - z 14 do trzech. Cięcia na razie ominą Polskę.

Polska jest po Włochach drugim krajem, gdzie NATO wydaje najwięcej środków na nowe inwestycje - około 30 mln euro w 2010 roku. Jak ujawniły Polskiej Agencji Prasowej źródła w Brukseli, przyszłoroczne cięcia etatów w dowództwach natowskich na świecie nie obejmą dowództwa NATO w Bydgoszczy, gdzie na etatach pracuje ponad 100 osób. Na razie nie ma też ryzyka, że ofiarą oszczędności może paść trzeci natowski batalion łączności w Bydgoszczy. Ostateczna decyzja w tej sprawie zapadnie jednak dopiero w przyszłym roku.

NATO musi być bardziej efektywne, w tym kosztowo - zapowiedział sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen. Mamy obecnie 14 różnych agencji, a myślę, że wystarczą nam trzy - dodał. Reforma ma być ostatecznie zaaprobowana na szczycie NATO w Lizbonie 19-20 listopada, ale już w czwartek mają ją uzgodnić ministrowie obrony w Brukseli, tak by na szczycie uniknąć ewentualnych sporów.

Według nieoficjalnych i wciąż nieostatecznych uzgodnień między krajami NATO liczba etatów w dowództwach Sojuszu na świecie (nie licząc kwatery głównej w Brukseli) ma zmaleć z obecnych 12 tys. do 8950. Likwidacja bądź znaczna redukcja ma dotyczyć przede wszystkim dowództwa w Portugalii (dowództwa południowoatlantyckiego w Lizbonie), a także w Hiszpanii, Niemczech i Anglii.

Brytyjczycy uważają, że te cięcia są jeszcze za małe i domagają się redukcji aż do 7 tys. etatów. Portugalia, najbardziej dotknięta reformą, nalega na utrzymanie stanu obecnego i jest obecnie jedynym krajem, który potencjalnie może nawet zablokować przyjęcie reformy.