Ustępujący premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson zapowiedział, że do czasu odejścia ze stanowiska nie zamierza dokonywać żadnych poważnych zmian politycznych. Po odejściu z Downing Street ma zamiar pozostać szeregowym posłem.

Johnson w czwartek wczesnym popołudniem ogłosił rezygnację ze stanowiska lidera Partii Konserwatywnej i premiera, ale powiedział, że będzie je pełnił do wyłonienia następcy, co powinno nastąpić w ciągu kilku tygodni. Zgodnie z konwencją, do tego czasu nie powinien podejmować żadnych kluczowych decyzji politycznych, a jedynie skupić się na bieżącym zarządzaniu.

Po południu, na pierwszym posiedzeniu zrekonstruowanego rządu, Johnson zapewnił jego członków, iż faktycznie tak będzie. Powiedział ministrom, że są "zobowiązani do realizacji tego, co już uzgodniliśmy" i to "nie jest moim zadaniem, aby zrobić dużą zmianę kierunku" podczas czasu, który mu pozostał na Downing Street. Dodał, że "skupi się na realizacji agendy, na podstawie której rząd został wybrany", a "główne decyzje fiskalne powinny być pozostawione dla następnego premiera".

Jeszcze w wieczór poprzedzający rezygnację Johnson planował, że na początku przyszłego tygodnia wraz z nowym ministrem finansów Nadhimem Zahawim ogłosi szeroko zakrojone cięcia podatków.

Tymczasem James Duddridge, poseł będący parlamentarnym prywatnym sekretarzem premiera, poinformował, że Johnson po odejściu z Downing Street zamierza pozostać posłem. To nie jest oczywista decyzja, bo choć jego bezpośrednia poprzedniczka Theresa May nadal jest szeregową posłanką, to David Cameron i Tony Blair po ustąpieniu szybko zrezygnowali też z mandatów poselskich.

Fala dymisji w brytyjskim rządzie

W ostatnim czasie brytyjski rząd dotknęła fala rezygnacji. Rozpoczęła się po tym, jak Downing Street przyznało, że Johnson od 2019 roku wiedział o zarzutach wobec posła Chrisa Pinchera, dotyczących jego niewłaściwego zachowania seksualnego, a mimo to powołał go w lutym tego roku na stanowisko zastępcy whipa, czyli osoby pilnującej dyscypliny w klubie poselskim.

Od pierwszych dwóch rezygnacji, które we wtorek późnym popołudniem złożyli w odstępie kilku minut minister zdrowia Sajid Javid i minister finansów Rishi Sunak, ze stanowisk rządowych na różnych szczeblach odeszło łącznie 59 osób.

Kilka kolejnych osób wycofało swoje poparcie dla premiera, ale z racji bezpieczeństwa państwa nie złożyło rezygnacji. Tak zrobił minister obrony Ben Wallace i to samo zasugerowała szefowa MSW Priti Patel.

Wcześniej Johnson był krytykowany m.in. za łamanie pandemicznych obostrzeń, które wprowadzał jego własny rząd i imprezy w rezydencji na Downing Street, które odbywały się w czasie lockdownu. 

"Marzył o byciu drugim Churchillem, a kończy w kiepskim stylu"

Boris Johnson odchodzi z uwagi na to, kim jest jako człowiek, nie z powodu polityki rządu. Warto też pamiętać, że jest kraj, gdzie Boris uznawany jest za bohatera - to Ukraina - nazywają go tam Borysem Dżonsoniukiem, ma ulice nazwane swoim nazwiskiem, w galeriach i muzeach wiszą jego podobizny. Zełenski nazywa go przyjacielem. Ukraińcy woleliby, żeby pozostał na stanowisku, bo zrobił wiele dla tego kraju. Na tym polega szekspirowska tragedia Borisa Johnsona - marzył o byciu drugim Churchillem, kreował się na niego, miał szansę przejść do historii jako ważny polityk, a kończy w kiepskim stylu - komentuje londyński korespondent RMF FM Bogdan Frymorgen. Jego cały komentarz można przeczytać tutaj.