80-letni Austriak, który podejrzany jest o to, że przez 40 lat maltretował i wykorzystywał upośledzone umysłowo córki, trafił do aresztu. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Dramat rozgrywał się we wsi koło Braunau w Górnej Austrii.

Wbrew wcześniejszym doniesieniom, kobiety nie były przez ojca więzione. Więzienie miały w głowach - tłumaczyła psychiatra Adelheid Kastner w radiu ORF.

Według niej, ojciec manipulował córkami i powstrzymywał je groźbami przed próbą ucieczki. Kobiety przyznały, że ojciec wielokrotnie mówił, że je pozabija. Prawdopodobnie maltretował też żonę, która zmarła trzy lata temu. Córki były jednak tak zastraszone, że nigdy nie skontaktowały się z policją.

W maju bieżącego starsza córka, którą ojciec usiłował zgwałcić, odepchnęła go tak mocno, że upadł i stracił przytomność. Dopiero dwa dni później znalazła go pracownica opieki społecznej. Córki opowiedziały, jak traktował je ojciec, a ona zawiadomiła policję.

Śledczy chcą również wyjaśnić, dlaczego córki przez dwa dni nie reagowały na to, że ojciec leży i nie może wstać. Teoretycznie można im postawić zarzut nieudzielenia pomocy. Samo odepchnięcie ojca podczas próby gwałtu prokurator Ebner uznał za "niewątpliwą samoobronę" i podkreślił, że te kobiety trzeba postrzegać przede wszystkim jako ofiary, a nie jako sprawczynie".

Ebner ujawnił też, że obie były wykorzystywane seksualnie przez znajomego ich ojca, gdy chodziły jeszcze do szkoły. Prokurator zaznaczył jednak, że ta sprawa uległa już przedawnieniu.

Przed trzema laty Austrią wstrząsnęła sprawa Josefa Fritzla, który więził córkę przez 24 lata i spłodził z nią siedmioro dzieci. W 2009 roku Fritzl został skazany na dożywocie.