Natychmiastowych i zdecydowanych działań, aby przeciwdziałać agresji wobec ratowników medycznych, żąda Ogólnopolski Związek Zawodowy Ratowników Medycznych. To reakcja na tragiczne wydarzenia, do których doszło w sobotę w mazowieckich Siedlcach, gdzie pijany mężczyzna zaatakował ratowników medycznych nożem. Jeden z nich zmarł w szpitalu, a drugi jest ranny.

W liście przesłanym w sobotę wieczorem do resortów zdrowia i sprawiedliwości ratownicy apelują o zaostrzenie kar za napaść oraz wprowadzenie nowych mechanizmów obronnych, w tym monitoringu w postaci kamer w trakcie interwencji, a także o zwiększenie pieniędzy przeznaczanych na edukację i kampanie społeczne, które będą promowały szacunek wobec ratowników medycznych.

Proszą też o wsparcie w zorganizowaniu szkoleń dla ratowników z zakresu radzenia sobie z agresją wobec nich, a także o utworzenie specjalnego funduszu na pokrycie kosztów leczenia i rehabilitacji ratowników poszkodowanych w trakcie napaści. Ratownicy liczą - i podkreślają to w liście - na jak najszybsze spotkanie z przedstawicielami resortów zdrowia i sprawiedliwości oraz na rozmowę w tej sprawie.

Została przekroczona granica. Jako społeczeństwo i państwo powinniśmy powiedzieć stanowcze "nie" i bezwzględnie karać ludzi, którzy się w ten sposób zachowują - tak tragedię w mazowieckich Siedlcach komentuje prof. Robert Gałązkowski. Wieloletni szef Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i ekspert do spraw ratownictwa medycznego w rozmowie z RMF FM podkreślił, że nie powinno być akceptacji dla tego typu czynów.

Mnie się to nie mieści w głowie, że ludzie, którzy jadą ratować ludzkie życie, giną podczas tych czynności. To jest przekroczenie wszelkich zasad. Żądam i oczekuję wzmocnienia kar za takie sytuacje. Proszę sobie wyobrazić, jak po tym zdarzeniu będą się czuli ratownicy medyczni w innych stacjach pogotowia ratunkowego, wyjeżdżając do zdarzeń. W każdym z nich będzie tkwiła niepewność, będzie tkwił lęk, czy nie zostanę zabity - powiedział.

Do tragicznych wydarzeń na Mazowszu we wpisie na platformie X odniosła się minister zdrowia Izabela Leszczyna. "Z wielkim bólem przyjęłam wiadomość o śmierci naszego Kolegi-Ratownika Medycznego, zaatakowanego przez pacjenta, któremu udzielał pomocy medycznej. Składam kondolencje Rodzinie i Bliskim oraz całemu środowisku ratowników medycznych, bo wszyscy jesteśmy dzisiaj w żałobie. Ta zbrodnia musi być dla nas dzwonkiem alarmowym i zapoczątkować konieczne zmiany legislacyjne, zapewniające bezpieczeństwo ratownikom" - napisała.

Dramat w Siedlcach

Do tragedii w mazowieckich Siedlcach doszło w sobotę. Pogotowie ratunkowe zostało wezwane do mieszkania przy ul. Sobieskiego w Siedlcach. Gdy ratownicy udzielali pomocy poszkodowanemu 59-letniemu mężczyźnie, ten ugodził jednego z ratowników nożem. Ranny 64-latek zmarł po przewiezieniu do szpitala. Drugi ratownik został zraniony w nadgarstek.

Mazowiecka policja poinformowała, że w mieszkaniu, w którym doszło do ataku, policjanci - pod nadzorem prokuratora - prowadzili czynności. Wykonano m.in. oględziny miejsca zdarzenia i zabezpieczono dwa noże, które sprawca prawdopodobnie użył do ataku.

Napastnik, który miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie, został przewieziony do szpitala, gdzie przebywa pilnowany przez policjantów. Z tego powodu jego przesłuchanie nie jest teraz możliwe. Czynności procesowe z udziałem tego mężczyzny, a więc przedstawienie mu zarzutu i przesłuchanie go, będą możliwe do wykonania dopiero wtedy, gdy wyrażą na to zgodę lekarze. Zatrzymany przebywa bowiem w szpitalu z poważnymi obrażeniami głowy - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Siedlcach prok. Krystyna Gołąbek, dodając, że to właśnie w związku z tymi obrażeniami mężczyzna wezwał pogotowie.