Przed skierniewickim sądem stanie 61-letni mieszkaniec tego miasta oskarżony o seksualne wykorzystanie 5-latka. Grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności. Według ustaleń prokuratury, oskarżony mieszkał w sąsiedztwie 5-latka i jego rodziców. Cała rodzina utrzymywała z nim kontakty sąsiedzkie i chłopiec bywał w domu mężczyzny, którego chłopiec określał nawet mianem "wujka".

W czerwcu ub. roku chłopiec przebywał z wizytą u sąsiada, przez pewien czas byli tam także jego rodzice i ciotka. Po powrocie do domu roztrzęsione i zdenerwowane dziecko opowiedziało matce o tym, co się wydarzyło. Jego relacje wskazywały na to, że oskarżony w ustronnej części zajmowanej nieruchomości, w starym domu, seksualnie wykorzystał chłopca - mówi rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Ciotka dziecka powiadomiła policję. Jeszcze tego samego dnia mężczyzna został zatrzymany - miał wówczas ponad 1,8 promila alkoholu w organizmie.

Chłopiec przez trzy dni przebywał w szpitalu.

Prokuratura przedstawiła mężczyźnie zarzut pedofilii i spowodowania u chłopca obrażeń ciała, a sąd - na wniosek śledczych - aresztował mężczyznę. W prokuraturze podejrzany nie przyznał się do winy, a złożone przez niego wyjaśnienia - według śledczych - stanowią jedynie jego linię obrony.

Wśród dowodów w tej sprawie, obok zeznań członków rodziny chłopca, samego dziecka, które zostało przesłuchane przed sądem, są też opinia sądowo - lekarska dotycząca doznanych przez dziecko obrażeń i wyniki badań biologicznych.  

W śledztwie 61-latek był badany przez biegłych psychiatrów, a następnie na ich wniosek został poddany obserwacji sądowo - psychiatrycznej. Z opinii biegłych wynika, że jego poczytalność w chwili popełniania zarzuconego mu przestępstwa była w znacznym stopniu ograniczona.  

Oznacza to, że może on odpowiadać przed sądem, który w przypadku skazania ma możliwość zastosowania nadzwyczajnego złagodzenie kary - wyjaśnił rzecznik prokuratury. Oskarżony na proces czeka w areszcie.

(mpw)