W ciągu najbliższych dwóch lat w stolicy ma powstać publiczna wypożyczalnia rowerów. Do dyspozycji będzie aż dwa tysiące pojazdów i 150 punktów wypożyczania. Warszawa jest trzecim miastem w Polsce, gdzie zostanie wprowadzony w życie taki pomysł.

Warszawski ratusz chce, żeby pierwsi chętni mogli pojechać rowerami jeszcze przed Euro 2012. Zresztą projekt realizowany jest również z myślą o kibicach, którzy przyjadą na mistrzostwa. Mieszkańcy wielu zagranicznych miast, jak np. Berlin, Paryż, Sewilla czy Oslo, są już przyzwyczajeni do tego, że w centrach miast można używać roweru publicznego. To środek alternatywny lub uzupełniający do komunikacji miejskiej.

Ratusz jeszcze nie zna dokładnych cen. Będą ustalane z operatorem, który będzie zarządzał tym systemem. Dzisiaj wiadomo już jednak, że pierwsze 20 minut będzie można jeździć za darmo. Każda kolejna godzina ma kosztować mniej niż 3 złote. Władze miasta muszą pamiętać, że ceny muszą przyciągać, a nie odstraszać ludzi którzy rowerem chcieli by przemieszczać się w centrum Warszawy. Inaczej realizacja projektu po prostu się nie zwróci.

Problem są również ścieżki rowerowe, a raczej ich brak. W Warszawie jest ok. 270 km dróg dla rowerów. W ciągu najbliższych 2 lat w mieście ma powstać kolejne 60 kilometrów. Jak podkreślają eksperci, to wciąż za mało, żeby zachęcić ludzi do jazy po centrum rowerem. Kto przy zdrowych zmysłach, wsiądzie na rower i pojedzie nim, np. ruchliwą estakadą tuż obok Dworca Centralnego? Albo dwupasmową ulicą Czerniakowską niedaleko stadionu Legii? - pytają.

Takich miejsc, po których warszawiacy boją się jeździć jest mnóstwo. Są zresztą bardzo (delikatnie mówiąc) nieładnie traktowani przez kierowców samochodów. Pojazdy omijają rowerzystów prawie o nich zahaczając, a kierowcy którym się spieszy - trąbią.

Dlatego chociaż warszawiakom podoba się pomysł ratusza, to podkreślają, że wiele trzeba jeszcze poprawić, by system rowerów publicznych mógł sprawnie funkcjonować.