Tych, którzy po pijanemu siadają za kierownicę, wydaje się, że niewiele odstrasza. W Zielonej Górze przekonują się jednak, że jest metoda, która działa – publikowanie nazwisk. Robi tak Prokuratura Rejonowa, a liczby wskazują na skuteczność tej metody.

Publikowanie danych kierowców zaczęło się trzy lata temu i od tego czasu widać wyraźną tendencję spadkową w liczbie prowadzonych przez prokuratorów z Zielonej Góry spraw. W roku 2011 pijanymi kierowcami zajmowali się 597 razy. Rok później spraw było o 20 procent mniej – 471, a w ubiegłym roku już tylko 420.

Ten sposób walki z wsiadaniem pijanych za kierownicę nie wszystkim się podoba. W Lubuskiem od początku budzi kontrowersje. Złotym środkiem na pewno nie jest, ale prokurator Grzegorz Szklarz, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze twierdzi, że to między innymi dzięki upublicznianiu nazwisk kierowców złapanych na podwójnym gazie kierowców droga krajowa nr 27 między Zieloną Górą a Nowogrodem Bobrzańskim przestała być drogą śmierci.

Kilka dni temu w Kamieniu Pomorskim 26-latek, prowadząc po pijanemu, uderzył w grupę ludzi i zabił sześć osób. 

Mateusz S., który wjechał w grupę ludzi, usłyszał już zarzut doprowadzenia do katastrofy w ruchu lądowym. Dziś sąd zdecyduje, czy sprawca tragicznego wypadku trafi do aresztu.

Mężczyzna w momencie wypadku miał w organizmie prawie 2 promile alkoholu. Podczas przesłuchania przyznał, że dwa dni przed tragicznym zdarzeniem palił marihuanę. Śledczy podejrzewają jednak, że zażył też amfetaminę.

(jad)