Przygotowywana przez byłego ministra Zdrowia Zbigniewa Religę ustawa o sieci szpitali trafiła do kosza. Obecna szefowa resortu Ewa Kopacz z Platformy Obywatelskiej nie zamierza z perspektywy Warszawy projektować mapy szpitali w całym kraju.

Resort chce, aby decydowały o tym regiony i ich władze, a przede wszystkim sami pacjenci. Tam, gdzie chcą się leczyć, gdzie mają dobrą opiekę, oni takie szpitale wybiorą - tłumaczy wiceminister zdrowia Krzysztof Grzegorek.

Tak naprawdę jednak decyzje zapadać będą na wojewódzkim szczeblu - u marszałka. To on, a nie jak dotąd starosta, ma być nadzorcą palcówek i decydować o łączeniu szpitali oraz o ewentualnym przenoszeniu oddziałów.

Jeżeli mamy dwa szpitale powiatowe, które są np. w odległości 8 kilometrów od siebie, każdy ma po 12 oddziałów, z niewykorzystanymi mocami przerobowymi, można połączyć te dwie jednostki, aby one się uzupełniały, a nie konkurowały ze sobą. Bo po co? - pyta retorycznie wiceminister Grzegorek.

Dodatkowa korzyść dla powiatów jest taka, że przejęcie szpitali przez województwa w połączeniu z możliwością przekształcenia ich w spółki prawa handlowego, odciąży je finansowo. Do tej pory jako organ założycielski powiaty musiały bowiem przejmować i spłacać długi restrukturyzowanych szpitali.