W Gorzowie Wielkopolskim trzeba naprawić popularną wśród mieszkańców miasta kładkę nad Wartą zbudowaną wzdłuż kolejowego mostu. Wybudowano ją tak dawno, że nikt nie pamięta do kogo należy. A to właściciel poniesie koszty naprawy. Właściciel też będzie odpowiadał gdyby komuś coś się stało.

Władze miasta i kolej twierdzą zgodnie, że remont powinna przeprowadzić... druga strona ostrego sporu. Ani jedni ani drudzy nie mają przekonującego dokumentu, że to nie do nich należy sporny obiekt. Obie strony nie chcą jednak zacząć remontu, bo w myśl księgowych przepisów nie mogą wydać pieniędzy na naprawę nie swojego obiektu.

Jak u Barei


PKP postanowiło zatem zanieść sprawę do prokuratury. Władze Gorzowa poprosiły o opinię obiektu powiatowy nadzór budowlany. Ale tu znów pojawia się kłopot - powiatowy nadzór może zająć się kładką, jeśli ta należy do miasta. Gdyby okazało się, że należy do kolei - wtedy to zadanie dla wojewódzkiego nadzoru.

Spór w trwa. Możliwe, że na czas zimy kładka zostanie zamknięta. Wtedy nikomu nic się nie stanie, a strony będą miały więcej czasu na rozstrzygnięcie sporu. Udział w nim już biorą m.in. archiwiści z Poznania.

Dojść przecież trzeba


Kładka dla gorzowian jest niezmiernie istotna, bo łączy dwa brzegi Warty. Umożliwia przejście przez rzekę bez konieczności jazdy komunikacją miejską czy pociągiem. Spacer inna trasą to nadkładanie ponad kilometra na trasie Zawarcie - centrum.