Łódzka prokuratura apelacyjna umorzyła śledztwo w sprawie rzekomego udzielania i zażywania narkotyków przez Mirosława Drzewieckiego pod koniec lat 90. Pomawiał go o to jeden z członków łódzkiego gangu zwanego "młodym miastem", którego proces obecnie toczy się przed sądem.

Sprawa została umorzona ze względu na przedawnienie się karalności czynów, które nastąpiło w listopadzie ubiegłego roku. Śledczym chodziło przede wszystkim o zweryfikowanie terminu, w którym Drzewiecki miał zażywać i udzielać narkotyki. Dla nas na tym etapie najbardziej istotne było ustalenie w sposób maksymalnie pewny okresu, w jakim miało dochodzić do takich zdarzeń, bo od tego uzależnione było dalsze postępowanie - albo stwierdzenie przedawnienia albo normalne prowadzenie postępowania - zaznaczył prokurator.


Ustalenia śledztwa wskazują, że jeśli nawet Drzewiecki zażywał i udzielał narkotyki, robił to w 1998 roku. Tego rodzaju czyny - według prokuratury - ulegają przedawnieniu po pięciu latach.

Sprawa wyszła na jaw w trakcie śledztwa, a później procesu 21 członków dwóch zwalczających się grup przestępczych zwanych "młodym miastem", które powstały po rozbiciu łódzkiej "ośmiornicy". Gangi rozbito pod koniec 2006 roku. Proces w tej sprawie toczy się przed łódzkim Sądem Okręgowym.

Zeznania obciążające Drzewieckiego w sprawie zażywania i udzielania kokainy złożył jeden z oskarżonych Maciej W. (ps. Waluś), który licząc na złagodzenie wyroku, podjął współpracę z prokuraturą. Ta przesłuchała świadków i samego Mirosława Drzewieckiego - zaprzeczył podejrzeniom.