Zakończyły się izraelskie naloty na palestyńskie cele na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy. W czwartek izraelskie helikoptery ostrzeliwały głównie miasto Ramallah.

"Ta tura nalotów już się zakończyła, jednak dzisiejsze naloty były zaledwie ostrzeżeniem" - oznajmił w czwartek jeden z bliskich doradców premiera Ehuda Baraka, Danny Yatom. Jeśli władze Palestyńskiej Autonomii zrobią to, co do nich należy, czyli powstrzymają falę przemocy, Izrael nie podejmie więcej działań zbrojnych. Jeśli jednak nadal będzie dochodzić do izraelsko-palestyńskich starć, państwo żydowskie będzie się zdecydowanie bronić. Premier Izraela Ehud Barak obarczył palestyńską policję odpowiedzialnością za zajścia w Ramallah. Wcześniej rzecznik izraelskiego ministerstwa obrony Ron Kittrick podkreślił, że taka odpowiedź na to, co stało się w Ramallah, była konieczna. "Użyliśmy helikopterów i czołgów, by przekazać jasne przesłanie władzom Palestyńskiej Autonomii - przestańcie z nami zadzierać, przestańcie podżegać własnych ludzi. To prowadzi do kolejnych ofiar. Połóżcie kres przemocy" - mówił Kittrick.

Ehud Barak stwierdził w czwartek wieczorem, że palestyński przywódca Jasser Arafat nie wydaje się być odpowiednim partnerem do rokowań pokojowych. Jednocześnie ruch Fatah jassera Arafata wezwał do powszechnej mobilizacji na terenach Palestyńskich i walki z izraelską agresją: "nie zawahamy się kontynuować naszego marszu na Jerozolimę, stolicę przyszłego niepodległego państwa palestyńskiego". Izraelskie ataki to otwarte wypowiedzenie wojny - twierdzą przedstawiciele władz Autonomii. Apelują o natychmiastowe zwołanie specjalnej sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ oraz międzynarodową interwencję. "Izrael słono zapłaci za naloty na palestyńskie miasta" - ostrzegają islamiści z Hamasu. Wcześniej Hamas poinformował, że władze Palestyńskiej Autonomii zwolniły z więzień większość ich bojowników. Według doniesień, rannych zostało w czwartek około 20 osób, w większości cywilów. Izraelskie pociski trafiły w co najmniej trzy budynki w Ramallah, w tym kwatery główne palestyńskich sił bezpieczeństwa, biura Jasera Arafata i siedzibę telewizji. Zaatakowana została jednak również siedziba palestyńskiego radia, które przerwało nadawanie. Miastem wstrząsały potężne eksplozje - naoczni świadkowie mówili o panice wśród mieszkańców Ramallah. Według świadków, wojska izraelskie zaatakowały również Strefę Gazy. Słyszano serię ekspolozji w pobliżu głównej siedziby Arafata w mieście Gaza. Sam budynek nie został najprawdopodobniej uszkodzony. W momencie ataku lidera Palestyńczyków nie było w biurze. Izrael ogłosił całkowitą blokadę terenów Autonomii Palestyńskiej.