Prezydent Lech Kaczyński nie chce komentować decyzji premiera o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich. Według polityków zarówno z prawej, jak i z lewej strony sceny politycznej ruch premiera oznacza jedno - postanowił nie wypuszczać władzy z ręki.

Jest to jego decyzja, szanuję tę decyzję. Nic więcej w tej sprawie nie mam do dodania- mówi Lech Kaczyński. Pytania o motywy, to są pytania do niego, a nie do mnie - podkreślił prezydent.

Kaczyński oficjalnie nie potwierdził jeszcze, czy będzie się ubiegał o drugą kadencję.

Decyzja Tuska "doraźna i nerwowa"

Decyzję Donalda Tuska, by nie kandydować w wyborach prezydenckich, charakteryzuje "jakaś straszna doraźność i nerwowość" - ocenia szef prezydenckiej kancelarii Władysław Stasiak. Jak Stasiak zaznaczył, podobnie jak jego zdaniem zdecydowana większość Polaków - nie zgadza się z poglądem wyrażonym przez premiera, że pełnienie urzędu prezydenta to tylko zaszczyt i mieszkanie w pałacu.

Przyznał, że informacja o niestartowaniu Tuska jest istotna, jednak - jak podkreślił - szkoda, że "tak nagle i w biegu podawana" i szkoda, że z takim uzasadnieniem. Pytany z kolei o decyzję o ponownym kandydowaniu na urząd prezydenta Lecha Kaczyńskiego odparł, że "pan prezydent sam ogłosi swoją decyzję".

Zapewniam, że nie będzie to decyzja gwałtowna, w biegu, podejmowana tak doraźnie - powiedział Stasiak. Jak dodał, ogłoszenie decyzji prezydenta będzie przygotowane i nie będzie "z zaskoczenia".

Olechowski ma nadzieję na poparcie PO w wyborach

Mam nadzieję, że ludzie Platformy zastanowią się nad poparciem mnie w wyborach. Po ogłoszeniu decyzji przez Donalda Tuska odezwał się Andrzej Olechowski. Dopytywany, czy ucieszyła go wiadomość, że Tusk nie będzie jego rywalem stwierdził: "Tak - nie powiem".

Olechowski wyraził jednocześnie nadzieję, że PO - dzisiaj uwolniona z konieczności poparcia swojego charyzmatycznego lidera - przemyśli swoje źródła, swoją misję, swoje wartości i zastanowi się, czy prezydentem nie powinna być osoba niezależna.

Miałbym nadzieję, że PO rozważy również opcję kandydata niezależnego, o bliskich w końcu, tych samych dla niej korzeniach, a wówczas też ludzie Platformy zastanowią się nad poparciem mnie w tych wyborach - powiedział Olechowski.

Olechowski zaznaczył, że cały czas zalicza siebie do "ludzi PO". Ja się nie zaliczam do partii Platforma Obywatelska, ale do środowiska PO, które w końcu stworzyłem - zauważył.

Szmajdziński: Rezygnacja Tuska to dobra wiadomość dla Polski

Rezygnacja Donalda Tuska ze startu w wyborach to dobra wiadomość dla Polski i dla samego Tuska - ocenia kandydat na prezydenta SLD i UP Jerzy Szmajdziński. Ostatnie tygodnie to hamletyzowanie czy kandydować, czy nie kandydować i dobrze, że ta sprawa została przesądzona - powiedział Szmajdziński.

Jego zdaniem to dobra wiadomość dla Polski, bo kończą się dwa lata kampanii prezydenckiej, którą Donald Tusk prowadził. "Teraz Donald Tusk może zająć się wypełnianiem obowiązków prezesa Rady Ministrów" - powiedział.

Zdaniem kandydata SLD i UP zrezygnował sondażowy faworyt, ale na razie trudno powiedzieć, jak wpłynie to na kampanię i czyje szanse rosną.

Myślę, że trzeba dwóch - trzech miesięcy, żeby powiedzieć, jak się może rozstrzygać ten prezydencki wyścig, ta prezydencka kampania - uważa Szmajdziński. Dodał, że nie wiadomo, kiedy PO przedstawi swojego kandydata. Nie wykluczył, że będzie to szybciej niż w maju, kiedy przewidywana jest konwencja partii.

Pytany, kto - jego zdaniem - będzie tym kandydatem, Szmajdziński powiedział, że dzisiaj bardzo wiele wskazuje na to, że Bronisław Komorowski.

"Tusk chce utrzymać władzę, dlatego nie kandyduje na prezydenta"

Decyzja Donalda Tuska, by nie kandydować w wyborach prezydenckich, z pewnością była trudna - przyznaje szef SLD Grzegorz Napieralski. Ale - jak dodaje - oznacza ona, że premier próbuje bronić swoje wpływy w rządzeniu.

Według Napieralskiego, jeśli Donald Tusk wystartowałby w wyborach prezydenckich i przegrał - przegrałby wszystko w polityce, tzn. stracił stanowisko premiera i przywództwo w PO, bo partia drugi raz by nie przeżyła przegranej w wyborach prezydenckich. Jego zdaniem, Tusk nie chce kandydować na prezydenta, bo wie, że nawet jeśli wybory prezydenckie potoczyłyby się pozytywnie dla niego osobiście, to PO rozpadłaby się, bo ambicje liderów Platformy o przywództwo i stanowisko premiera byłyby olbrzymie.

W ocenie Napieralskiego, podejmując taką decyzję, u Tuska wygrało myślenie partyjne, nie na przyszłość, ale jak obronić swoje wpływy w rządzeniu.

W związku z zapowiedziami premiera Sojusz Lewicy Demokratycznej - jak podkreśla Napieralski - oczekuje od szefa rządu działań, a nie jedynie "trwania na stanowisku". Bo to mogłoby oznaczać brak ważnych reform, poprawy sytuacji w Polsce. (..). Będzie tylko trwanie, aby jakoś przeszły wybory samorządowe i wybory prezydenckie - podkreślił.

Pytany, kto z PO - jego zdaniem - może wystartować w wyścigu prezydenckim, szef SLD zwrócił uwagę, że w rankingach prowadzi marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, ale - zaznaczył - rozstrzygnięcie pozostaje w rękach Platformy.

Według Napieralskiego, Komorowski jest kandydatem bardzo konserwatywnym, więc dla części elektoratu lewicowego, który spoglądał w stronę Tuska może to być rozczarowanie.

"Start Tuska w wyborach oznaczałby walkę o przywództwo w PO"

Zdaniem przewodniczącej klubu PiS Grażyny Gęsickiej, gdyby Tusk chciał wystartować w tegorocznym wyścigu prezydenckim, rozpoczęłoby to poważną walkę o stanowisko premiera i szefa PO. Trudno powiedzieć, w jakim kształcie z tej walki Platforma by wyszła - zaznaczyła. Jak oceniła w decyzji premiera wyczuwa się strach przed takim scenariuszem.

Według Gęsickiej Tusk przez dwa lata zorientował się, że prawdziwa władza i decyzje leżą w rękach szefa rządu i postanowił nie wypuszczać tej władzy.

Normalnie jest tak, że władza jest sprawowana przez zespół - rząd, parlament, a w wypowiedzi Tuska władza to jest on. Odpowiedzialność jest źle zdefiniowana - uważa szefowa klubu PiS.

Jak podkreśliła, obecnie PO będzie rozgrywała wielodniowy spektakl pod tytułem, kto ma być kandydatem. (...) Będą przedstawione kandydatury kilku osób, wszystkie będą wychwalane, a sprawa komisji hazardowej i inne ważne sprawy zejdą na dalszy plan. Istotą rzeczy będzie gonienie króliczka przez dłuższy czas - mówiła Gęsicka.