Trwa ofensywa ekipy Slobodana Miloszevića wymierzona w opozycyjne media. Ofiarą ataku jugosłowiańskich władz padła dziś niezależna telewizja Studio B z Belgradu.

W porannym wydaniu wiadomości prezenter odczytał komunikat, że rząd Serbii przejmuje na własność studio i cały majątek stacji. Około drugiej nad ranem budynek otoczyła policja. Nie mogą do niego wejść dotychczasowi pracownicy telewizji.

Policja wkroczyła także do siedziby, należącego do tych samych właścicieli, radia B92, które wsławiło się obiektywnymi relacjami z pierwszych dni bombardowań NATO w Jugosławii. Studia: B i B92 kontrolowane były do tej pory przez władze miejskie Belgradu. Większość w radzie miasta ma Serbski Ruch Odnowy. To jedna z głównych opozycyjnych partii w Jugosławii, która domaga się odsunięcia od władzy prezydenta Miloszevića i rozpisania nowych wyborów.

Władze Jugosławii najwyraźniej próbują wprowadzić stan wojenny. W ten sposób właścicele Studia B i radia B-92 komentują nocną akcję policji. Dzisiejszy atak na telewizję i radio to nie pierwsza w ostatnim czasie próba podporządkowania władzom Jugosławii niezależnych do tej pory mediów.

Komentatorzy nie mają wątpliwości: te działania to najnowszy przykład wojny, jaką prezydent Slobodan Miloszević wypowiedział wolnym mediom. Wczoraj drastycznie zmniejszono nakład popularnego dziennika "Blić" - państwowa drukarnia po prostu odmówiła dalszego drukowania gazety. Wcześniej sądy ukarały wysokimi grzywnami kilka innych gazet i stacji radiowych, które miały dopuścić się zniesławienia polityków z ekipy rządzącej w Belgradzie.

Jesienią w Jugosławii odbyć się mają wybory lokalne. Dla wielu komentatorów atak na wolne media to część strategii, która ma przynieść zwycięstwo Serbskiej Partii Socjalistycznej Miloszevića i jej sojusznikom.

Wiadomości RMF FM 08:45

Ostatnie zmiany 11:45