Po ujawnieniu przez reportera RMF FM sprawy kierowców samochodów podszywających się pod taksówkarzy Ministerstwo Infrastruktury obiecuje stworzenie odpowiednich przepisów, które uniemożliwią naciąganie klientów.

Urzędnicy ministerstwa zamierzają wykorzystać gotowe już przepisy opracowane wcześniej na potrzeby dwóch projektów autorstwa warszawskiego ratusza i senatorów. Są w nich zapisy, które mają zrównać obie formy działalności gospodarczej. Chodzi o zniesienie limitów taksówkowych, które dotychczas blokowały dostęp do tego zawodu. Co najważniejsze, miejscy urzędnicy po wprowadzeniu nowych przepisów mogliby ustalać i kontrolować górną stawkę za każdy przejechany kilometr. Wtedy zniknęłoby ryzyko naciągania klientów na przykład poprzez niewyraźne wymawianie ceny tak, jak było w przypadku Pani Izy.

Zaczepiłam pierwszą taksówkę, która stała na postoju przy Dworcu Zachodnim, przy głównym wejściu. Pierwsze, o co zapytałam, to ile kosztuje kilometr. Okazało się, że "złoty dwadzieścia". Więc wsiadłam do taksówki. Po czym, jak przyjechałam na miejsce po 11 kilometrach i okazało się, że mam do zapłacenia 230 złotych, pan powiedział, że mówił "złotych dwadzieścia" - opowiada jedna z pasażerek.

Jednak nowe przepisy to na razie tylko projekt. A - jak wiadomo - od urzędniczego zamiaru do jego realizacji jest droga daleka. Klientom pozostaje więc sprawdzać dokładnie cennik, a w razie wątpliwości - po prostu nie wsiadać do takiego samochodu.