Kuratorium oświaty kontroluje przedszkole w Stargardzie Szczecińskim po tym jak 5-latek złamał rękę, a opiekunowie nie wezwali pogotowia. Zadzwonili tylko do mamy chłopca. Kontrolerzy sprawdzą, czy opiekunowie zaniedbali obowiązki i czy popełnili błąd, rezygnując z wezwania pomocy lekarskiej.

Kontrolę w placówce oprócz kuratorium zapowiedział też stargardzki urząd miasta. Według pracowników oświatowych magistratu, pomoc lekarska musi być wezwana w przypadku nawet najmniejszych wątpliwości dotyczących stanu zdrowia przedszkolaka. Opiekunowie muszą to zrobić niezależnie od zawiadomienia rodziców.

Kontrowersyjny wypadek wydarzył się w środę przedszkolu przy szkole podstawowej w Stargardzie Szczecińskim. 5-letni Fabian złamał rękę w dwóch miejscach w trakcie zabawy z kolegą. Pracownicy przedszkola nie wezwali lekarza. Zadzwonili z tą informacją do mamy i poprosili, żeby odebrała syna. Kobieta pojawiła się w przedszkolu po 10 minutach. Z jej opowieści wynika, że syn czekał na nią z bezwładnie wiszącą ręką. Prześwietlenie wykazało podwójne złamanie.

Decyzja należy do opiekuna

Sposób zachowania w takich sytuacjach opisuje rozporządzenie ministra  edukacji o sportu z 2002 roku. Wynika z niego, że pracownik szkoły ma obowiązek niezwłocznie zapewnić poszkodowanemu opiekę i sprowadzić fachową pomoc medyczną i zawiadomić rodziców. Przepisy nie precyzują w sposób jednoznaczny, kiedy wezwanie pogotowia bez zgody rodziców jest możliwe.  Ocena należy do opiekunów. Według dyrekcji przedszkola, podejrzenie złamania ręki nie było wystarczającym powodem, aby sprowadzić lekarza bez wiedzy prawnego opiekuna chłopca. Czy mają rację - wykażą kontrole.