Najpierw zapoznamy się z opiniami ekspertów, a dopiero potem ewentualnie wezwiemy na przesłuchanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego – tak komisja śledcza do spraw banków odniosła się do wniosku posła Artura Zawiszy.

Wezwanie Lecha Kaczyńskiego na świadka na pierwszy rzut oka wygląda na słodką zemsta posła Zawiszy. Uzasadnieniem wniosku na przesłuchanie prezydenta jest fakt, że Lech Kaczyński był szefem NIK-u, gdy badana była przez Izbę prywatyzacja Banku Śląskiego. Trudno jednak sądzić, że Artur Zawisza odkrył to dopiero teraz. Wcześniej jako przewodniczący komisji i członek PIS-u potrzeby przesłuchania prezydenta nie widział.

Jeśli jednak to ma być zemsta, czy choćby złośliwość ze strony Artura Zawiszy, to prawdopodobnie będzie nieskuteczna, bo większość komisji, zwłaszcza po odejściu z niej posłów PO i SLD, stanowią członkowie PiS-u i koalicji, a trudno sobie wyobrazić, aby poparli oni przesłuchanie Lecha Kaczyńskiego.