"Jesteśmy rozczarowane" - mówią pielęgniarki po dzisiejszym posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia. Był tam omawiany projekt ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Strajk ostrzegawczy wydaje się nieunikniony.

7 czerwca pielęgniarki mają protestować we wszystkich województwach. To będą z jednej strony pikiety przed urzędami marszałkowskimi i wojewódzkimi, albo tak jak w Łodzi przemarsze.

Pielęgniarki mają też ograniczyć swoją pracę na dwie godziny. Zapewniają, że pacjenci nie będą pozostawieni bez opieki, a szczegóły mają być ustalone w przyszłym tygodniu.

Postulaty nie zmieniają się - to podwyżki i stworzenie strategii, dzięki której pielęgniarek będzie w Polsce więcej niż teraz.

Chcemy pokazać pacjentom, że dzieje się źle. Nie wyobrażam sobie oddziału, na którym mamy lekarzy, inny personel, a nie ma pielęgniarek. Tak się nie da -  mówiła w rozmowie z Michałem Dobrołowiczem Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych.

Pielęgniarki w najbliższych dniach planują rozmowy na temat ustawy o minimalnych wynagrodzeniach z senatorami, bo projekt ma teraz trafić do senackiej komisji.

Wszystkie poprawki odrzucone

Sejmowa Komisja Zdrowia i Komisja Finansów Publicznych w czwartek po południu na wspólnym posiedzeniu rozpatrzyły 13 poprawek zgłoszonych przez opozycję w drugim czytaniu do pilnego rządowego projekt ustawy o zmianie ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych oraz niektórych innych ustaw. Żadna z nich nie zyskała poparcia.

Projekt przewiduje, że od 1 lipca 2021 r., czyli o pół roku wcześniej niż wcześniej zakładano, żaden pracownik medyczny i działalności podstawowej podmiotu leczniczego nie będzie mógł mieć ustalonego wynagrodzenia zasadniczego na poziomie niższym niż wynikający z ustawy. Do regulacji dołączono współczynniki pracy dla poszczególnych grup zawodowych.

Projekt wprowadza także mechanizm gwarantujący, że żaden pracownik medyczny nie będzie miał obniżonej pensji. Chodzi tutaj o pielęgniarki, położne, ratowników medycznych, lekarzy ze specjalizacją, którzy do połowy tego roku są objęci regulacjami płacowymi opartymi na odrębnych strumieniach finansowania.

Podczas posiedzenia komisje zaopiniowały 13 poprawek zgłoszonych przez opozycję. Większość z nich dotyczyła podniesienia współczynników pracy. Żadna z nich nie zyskała poparcia komisji. Pozostałe propozycje dotyczyły m.in. tego, by przy ustalaniu minimalnych wynagrodzeń brać pod uwagę nie kwalifikacje wymagane, ale zajmowane na konkretnym stanowisku (poprawka Lewicy).

Proponowana zmiana autorstwa klubu Koalicja Polska - PSL, UED, Konserwatyści brzmiała, aby współczynniki pracy od 2022 r. podlegały corocznemu podwyższeniu o 0,2.

Koalicja Obywatelska wnosiła również, aby zobowiązywać pracodawcę do przeliczenia wynagrodzenia zasadniczego pracownikowi, który podniósł swoje kwalifikacje w następnym miesiącu po udokumentowaniu tego faktu, zgodnie ze współczynnikiem pracy określonym dla grupy zawodowej odpowiadającej tym nowym kwalifikacjom.

Pielęgniarki z takim samym wynagrodzeniem jak rejestratorki medyczne czy salowe

Posłowie i przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok apelowali do obecnego na posiedzeniu wiceministra zdrowia Macieja Miłkowskiego, by przychylił się w imieniu rządu do podwyższenia współczynników pracy w stopniu wyższym niż zakłada projekt.

Dla środowiska medycznego i niemedycznego, pracującego w ochronie zdrowia, prosimy, abyście państwo - w trakcie procedowania ustawy - poprzez przyjęcie poprawek, które częściowo zabezpieczą nasze postulaty, zmienili to w tej chwil" - zaapelowała Ptok, zaznaczając, że sytuacja kadrowa w wielu zawodach medycznych jest dramatyczna. Zaznaczyła, że jeśli rząd teraz tego nie zmieni, to wiele osób z zawodu odejdzie.

Wiceminister odpowiadał, że w niektórych grupach zawodowych najniższe płace wzrosną o 26 proc. Zaznaczył, że jeszcze w trakcie prac w rządzie nad projektem pielęgniarkom z licencjatem zapewniono wyższy współczynnik pracy. Dodał też, że skutki tej ustawy łącznie w 2021 r. wyniosą ok. 4 mld zł (około 3,7 mld zł dla pracowników zatrudnionych na podstawie umów z NFZ, a ok. 380 mln zł dla pracowników finansowanych bezpośrednio z budżetu państwa). Tutaj główną grupą są lekarze rezydenci, stażyści i pracownicy innych jednostek budżetowych, np. pracownicy sanepidu.

Proponowane przepisy nowelizacji realizują ustalenia z organizacjami związków zawodowych i pracodawców, zawarte w stanowisku Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia z 17 marca 2021 r.

Zakładały one m.in., że od 1 lipca tego roku lekarz albo lekarz dentysta, który uzyskał specjalizację drugiego stopnia lub tytuł specjalisty w określonej dziedzinie medycyny, miałby najniższe wynagrodzenie ustalone na poziomie 6769 zł (współczynnik 1,31). Z kolei lekarz z pierwszym stopniem specjalizacji zarabiałby w podstawie wynagrodzenia nie mniej niż 6201 zł, przy wskaźniku 1,20. Lekarz albo lekarz dentysta bez specjalizacji otrzymałby minimalne wynagrodzenie na poziomie 5478 zł (wskaźnik 1,06), a lekarz stażysta 4186 zł zamiast 3772 zł (wskaźnik podniesiony do 0,81 z 0,73).

Współczynnik pracy dla pielęgniarek i położnych ze średnim wykształceniem, bez specjalizacji, ustalono na 0,73, czyli jest na tym samym poziomie co dla pracowników działalności podstawowej z wykształceniem średnim. Jak zauważyła Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych, ponad 150 tys., czyli 57 proc. wszystkich zatrudnionych pielęgniarek i położnych, otrzyma wynagrodzenie zrównane z wynagrodzeniem np. rejestratorki medycznej czy salowej.

ZOBACZ RÓWNIEŻ:  Pielęgniarki szykują się do protestu. Znamy scenariusz

Opracowanie: