Władze Starachowic głowią się co zrobić z wynagrodzeniem, które zgodnie z prawem nadal przysługuje oskarżonemu o łapówkarstwo prezydentowi. Wojciech B. jest w areszcie, został zawieszony, a pieniądze nadal wpływają na jego konto.

Władze Starachowic planują wysłać do wojewody świętokrzyskiego pismo z pytaniem o wynagrodzenie przebywającego w areszcie prezydenta. Wojciech B. zgodnie z prawomocną decyzją sądu został tymczasowo zawieszony. Jego obowiązki pełni zastępca. W Polsce nie ma jednak przepisów, które w jasny i klarowny sposób odnosiłyby się do takiego przypadku.

Reporter RMF FM Maciej Grzyb konsultował się w tej sprawie z prawnikami. Ustalił, że najbardziej prawdopodobny scenariusz to taki, w którym prezydent Starachowic nadal będzie otrzymywał połowę pensji, czyli ponad 6 tysięcy złotych miesięcznie.

Ale tu wątpliwości się nie kończą. Po decyzji sądu o zawieszeniu w pełnieniu obowiązków Wojciech B. rozchorował się i jest na zwolnieniu lekarskim. Jeśli choroba będzie się przedłużać, to prezydent zacznie pobierać wynagrodzenie z ZUS. Wtedy może dostać nie połowę, a 80 procent pensji.

Prezydent Starachowic odpowie za przyjmowanie łapówek

Prokuratura Apelacyjna w Krakowie oskarżyła Wojciecha B. o to, że w latach 2008-2011, gdy pełnił funkcję publiczną prezydenta Starachowic, przyjął łapówki od przedstawicieli spółek komunalnych. Chodzi o blisko 96 tys. złotych. Kolejny zarzut to nakłanianie świadka do składania fałszywych zeznań. Łapówki wręczali prezes Zakładu Energetyki Cieplnej Szymon Sz. i jego zastępca Norbert G. Pieniądze pochodziły z nagród przyznawanych prezesom, a służyć miały m.in. dofinansowaniu imprez kulturalnych i sportowych organizowanych przez urząd miasta. Za te pieniądze kupowano kiełbaski i drobne prezenty: ołówki i piórniki.

Wojciech B. przyznał się także do przyjęcia 30 tys. zł na kampanię wyborczą od prywatnego przedsiębiorcy Mariana S., którego firma dostarcza miał węglowy Zakładowi Energetyki Cieplnej. Nie przyznał się natomiast do zarzutu nakłaniania Norberta G. do składania fałszywych zeznań.

Wojciechowi B. grozi do 10 lat więzienia.