W centrum Wrocławia pracownicy firmy telekomunikacyjnej, podczas kopania rowu, natrafili na skrzynię wypełnioną szklanymi pojemnikami z fosforem. Jeden z robotników został poparzony, gdy zawartość rozbitej przypadkiem buteleczki zaczęła się palić.

Mężczyznę odwieziono natychmiast do szpitala. Skrzynia pochodzi prawdopodobnie z czasów II wojny światowej. Pojemniki mogły być wówczas wykorzystywane jako koktajle Mołotowa. W każdej buteleczce znajdował się żółty fosfor oraz woda, która nie dopuszczała do kontaktu z powietrzem. Jak wyjaśnił kapitan straży pożarnej Marek Mialik, w przypadku rozbicia takiego pojemnika następuje samozapłon. Płomień jest duży i jasny. Niebezpiecznie się rozpryskuje. Jeżeli dojdzie w ten sposób do poparzenia, rany bardzo trudno się goją. Dodatkowo wydziela się biały, duszący dym - to opary pięciotlenku fosforu, które przy długim wdychaniu są trujące.

00:50