Rodzice dzieci ze szkoły podstawowej w Bedlnie koło Kutna w łódzkiem nie ustają w walce o istnienie placówki. Wciąż okupują budynek Rady Gminy. Postanowili też, że przez następny tydzień nie będą posyłać dzieci na lekcje. Dziś na ponad 170 uczniów na lekcje przyszło tylko sześcioro.

Dyrektor szkoły, Izabela Matusiak, wraz z nauczycielami popiera stanowisko rodziców. Pedagodzy uważają jednak, że to rodzice sami wybierają formę protestu, a nauczyciele nie mają na to żadnego wpływu. Nie przerywają jednak pracy. "Nauczyciele po kolei chodzą na swoje lekcje, realizują program"- powiedziała sieci RMF FM pani dyrektor. Rodzice konsekwentnie bronią szkoły bo, jak twierdzą, jest dla ich dzieci najlepsza. "Tu dziadkowie chodzili do szkoły, rodzice chodzili do szkoły, dzieci też tu chcą chodzić do szkoły. Szkoła jest piękna, dobra, nowa. Mamy ekspertyzę lekarza medycyny pracy twierdzącą jednoznacznie, że te szkoły, które rada gminy proponuje naszym dzieciom od 1 września zagrażają ich zdrowiu." - powiedział jeden z protestujących. Dwa dni temu zanosiło się na to, że protest może się zakończyć. Przedstawiciel rodziców podpisał w obecności mediatora wojewody porozumienie z wójtem gminy. Rodzice jednak go nie zaakceptowali, bo tak naprawdę, nie wnosiło niczego nowego do sprawy. Jacek Luciński z komitetu protestacyjnego zapowiada teraz, że jeszcze dziś rodzice w związku z całą sprawą złożą doniesienie do prokuratury.

11:15