"Nie akceptuję sytuacji, kiedy wygaszanie istnienia SLD odbywa się bez uchwały kongresu, chyłkiem, wstydliwie, w chaosie prawnym, lekceważeniu godności i dorobku tysięcy jego członków" – napisał były premier, a obecnie europoseł Leszek Miller w ujawnionym przez PAP liście do władz Sojuszu. Miller w dokumencie tłumaczył też swoją decyzję o utworzeniu osobnej delegacji "Lewicy dla Europy" w Parlamencie Europejskim.

"Nie akceptuję sytuacji, kiedy wygaszanie istnienia SLD odbywa się bez uchwały kongresu, chyłkiem, wstydliwie, w chaosie prawnym, lekceważeniu godności i dorobku tysięcy jego członków" – napisał były premier, a obecnie europoseł Leszek Miller w ujawnionym przez PAP liście do władz Sojuszu. Miller w dokumencie tłumaczył też swoją decyzję o utworzeniu osobnej delegacji "Lewicy dla Europy" w Parlamencie Europejskim.
Leszek Miller /Bartosz Sroczyński /Archiwum RMF FM

Przed tygodniem Leszek Miller poinformował w mediach społecznościowych, że razem z byłymi premierami Markiem Belką i Włodzimierzem Cimoszewiczem utworzył delegację "Lewica dla Europy", która jest częścią frakcji S&D w Parlamencie Europejskim. Tym samym nie wstąpił do delegacji Nowej Lewicy, którą tworzą politycy SLD i Wiosny, a którą kieruje Robert Biedroń.

W liście wystosowanym przez Millera do władz Sojuszu, który ujawniła PAP, były premier tłumaczy swoją decyzję. Wraca w nim do października 2020 r., kiedy to Zarząd Krajowy partii podjął uchwałę zobowiązującą europosłów do utworzenia wspólnej delegacji z Wiosną Roberta Biedronia.

"Siłą rzeczy, treść tej uchwały nie dotyczyła Marka Belki, Włodzimierza Cimoszewicza i mnie, albowiem nie jesteśmy członkami Nowej Lewicy. Nie złożyliśmy deklaracji członkowskich ujawniając wolę przynależności do tej partii, co jest koniecznym warunkiem nabycia praw członkowskich. W moim przypadku, dochodzi dodatkowy aspekt, jako że statut SLD - partii, do której należę - wyklucza członkostwo w innej partii politycznej" - napisał Miller.  Jak zaznaczył, nikt z byłych premierów nie optował za rozwiązaniem istniejącej delegacji i nikt nie zgłosił też akcesu do delegacji Roberta Biedronia. "Jest to o tyle istotne, że kwestia organizowania się posłów w delegacje narodowe w Grupie S&D stanowi wyłączną kompetencję posłów tej samej narodowości".

"Jednym słowem, kwestia organizacji i funkcjonowania delegacji polskiej jest wyłączną kompetencją posłów-członków Grupy S&D wybranych z Polski. Ten punkt widzenia został podzielony przez kierownictwo Grupy S&D i w dniu 1 marca tego roku nasza delegacja została zarejestrowana" - dodał.

Były premier podkreślił też, że "pośpiech w tworzeniu reprezentacji Nowej Lewicy w postaci jej delegacji w Grupie S&D i wskazanie Roberta Biedronia na przewodniczącego jest o tyle niezasadny, że do dziś nie doszło do utworzenia takiej partii w wyniku zjednoczenia SLD i Wiosny". "Nie ma wspólnych władz, ani list członkowskich" - podkreślił.

"Forsowane połączenie Wiosny i SLD dokonuje się przy pogwałceniu przepisów statutu"

"Jest mi nad wyraz przykro, że delegacja SLD w Parlamencie Europejskim, która na początku kadencji liczyła pięć osób, zmalała do trzech, a kierownictwo Sojuszu uznaje, że Sojusz Lewicy Demokratycznej przestał istnieć" - zauważył Miller. "Nie akceptuję sytuacji, kiedy wygaszanie istnienia SLD odbywa się bez uchwały kongresu, chyłkiem, wstydliwie, w chaosie prawnym, lekceważeniu godności i dorobku tysięcy jego członków" - dodał.

"Nie pojmuję, dlaczego forsowane połączenie Wiosny i SLD dokonuje się przy pogwałceniu przepisów statutu zamiast przy jego stosowaniu. Przybiera to chaotyczny i zarazem komiczny charakter jak wtedy, kiedy spotkanie w dniu 2 października 2020 rozpoczęło się, jako posiedzenie Zarządu Krajowego SLD, a skończyło się jako zebranie Zarządu Krajowego Nowej Lewicy - choć stan prawny na początku posiedzenia był dokładnie taki sam, jak na jego końcu" - podkreślił Miller.