17 osób zamieszkujących "miasteczko namiotowe” w Kijowie zatrzymała wczoraj milicja. W sumie podczas likwidacji "miasteczka" milicja zatrzymała 44 osoby. Ukarano ich grzywnami, część wypuszczono, o losie kilku innych sądy zadecydują dzisiaj.

Wysokość grzywny wynosi 125 hrywien (25 dolarów). Dla przeciętnego Ukraińca to niemało - średnia pensja wynosi 296 hrywien, a najmniejsza emerytura 58. Karanie grzywnami członków opozycji politycznej to na Ukrainie rzadkość - takiego środka nie stosowano od lat. Opozycja oświadczyła po likwidacji, że przechodzi do nowych form walki z władzami Kuczmy. Jednak na razie nie podała szczegółów. Na razie wiadomo, że w całym kraju mają powstać komitety strajkowe. Opozycja zamierza też organizować od czasu do czasu duże demonstracje. Najbliższa ma się odbyć w Kijowie 9 marca. Zdaniem Jurija Łucenki, koordynatora akcji "Ukraina bez Kuczmy", decydując się na użycie siły wobec demonstrantów władze odrzuciły możliwość dialogu z opozycją i wybrały dyktatorski model przezwyciężenia kryzysu politycznego. "Na centralnej ulicy miasta faktycznie wprowadzono stan nadzwyczajny, gdyż od dziś jest tam zakaz zgromadzeń" - powiedział Łucenko.

Protesty daleko od ludzi?

Sąd dzielnicowy w Kijowie zabraniając zgromadzeń w centrum miasta jednocześnie zezwolił na demonstrowanie na jednej ze skarp nad Dnieprem, czyli w miejscu rzadko odwiedzanym przez ludzi. Sąd zezwolił nawet na rozbicie tam namiotów. Akcja "Ukraina bez Kuczmy" rozpoczęła się w grudniu minionego roku, po ujawnieniu tzw. taśm Melnyczenki, byłego ochroniarza Leonida Kuczmy, który twierdzi, że przez blisko dwa lata prowadził podsłuch w gabinecie prezydenta. Nagrania wskazują, że Kuczma jest zamieszany w porwanie we wrześniu minionego roku kijowskiego dziennikarza Georgija Gongadze. Opozycja oskarża go też o stosowanie nielegalnych metod w zwalczaniu oponentów oraz przywłaszczenie co najmniej miliarda dolarów z funduszy państwowych i żąda w związku z tym, by podał się do dymisji.

Kuczma ustąpi?

Przebywający z wizytą w USA jeden z przywódców ukraińskiej opozycji, lider Socjalistycznej Partii Ukrainy Ołeksandr Moroz, powiedział w Waszyngtonie, że Kuczma - jego zdaniem - w ciągu kilku miesięcy zostanie zmuszony do ustąpienia. "Kryzys będzie zakończony do końca maja lub początku czerwca" - oświadczył w poniedziałek Moroz na jednym ze spotkań w stolicy USA. "W każdym demokratycznym kraju polityk powinien się w takiej sytuacji podać do dymisji. I my mu w tym pomożemy" - dodał. Moroz w 1998 roku ubiegał się o urząd prezydenta w wyborach, ale przegrał z Kuczmą. Jeden z posłów partii Moroza odegrał czołową rolę w kontrowersji wokół śmierci Gongadze, po raz pierwszy ujawniając publicznie taśmę z potajemnym nagraniem rozmów prezydenta z jego współpracownikami, która - jak twierdzi opozycja - dowodzi, że Kuczma inspirował zabójstwo dziennikarza.

Stany protestują...

Administracja USA upomniała rząd Ukrainy za likwidację miasteczka namiotowego. Ostrzegła też, że może cofnąć poparcie dla ukraińskiego prezydenta, jeśli nie będzie on przestrzegać prawa i konstytucji. USA wielokrotnie podkreślały swe poparcie dla niepodległości Ukrainy, która jest jednym z największych odbiorców amerykańskiej pomocy zagranicznej. Rzecznik Departamentu Stanu Richard Boucher powiedział, że rząd amerykański "ubolewa" nad akcją ukraińskiej policji, skierowaną przeciwko "pokojowej demonstracji", i wezwał władze ukraińskie do przestrzegania "swych międzynarodowych zobowiązań odnośnie do wolności zgromadzeń". Boucher poinformował o wysłanym we wtorek liście prezydenta Busha do Leonida Kuczmy, w którym amerykański przywódca ostrzegł, że dalsze poparcie USA dla niepodległej Ukrainy zależy od kontynuacji reform demokratycznych i rynkowych. Jak powiedział rzecznik, w liście Bush napisał, że sytuacja na Ukrainie stanowi "test przywiązania ukraińskich przywódców do rządów prawa, demokracji i praw człowieka" i przypomniał, że Waszyngton chce, aby Ukraina "stała się krajem niepodległym, demokratycznym i rynkowo zorientowanym". Prezydent USA podkreślił też - relacjonował list Boucher - że "nasze możliwości udzielania poparcia dla osiągnięcia tego celu zależą od tego, czy Ukraina poczyni konkretne kroki w kierunku znaczących reform". Zapytany, czy administracja rozważa użycie amerykańskiej pomocy dla Ukrainy jako dźwigni nacisku na rząd Kuczmy, rzecznik odpowiedział: "Nie zmieniamy naszego programu pomocy w tym momencie, ale przesłanie, jakie przekazaliśmy, jasno daje do zrozumienia, że nasze możliwości pomocy w przyszłości zależą od ich woli przestrzegania konstytucji i dotrzymywania zobowiązań odnośnie do rządów prawa".

foto RMF FM

03:20