Warszawa zamierza odsunąć Gazprom od zarządzania Gazociągiem Jamalskim na terytorium Polski - pisze rosyjski dziennik "Kommiersant". Według gazety ma to być odpowiedź na zastrzeżenia Komisji Europejskiej. Bruksela zakwestionowała nową polsko-rosyjską umowę gazową. Komisarze zwracają uwagę, że zapisy porozumienia są sprzeczne z europejskim prawem, m.in. łamią regułę uczciwej konkurencji.

Jak twierdzi "Kommiersant", Warszawa zamierza przekazać polski odcinek rurociągu pod zarząd państwowego operatora, jakim jest Gaz-System. W ten sposób zarządcą byłaby niezależna od dostawcy firma, a to jeden z warunków, by umowa była zgodna z unijnym prawem.

Według gazety polski rząd ma już taki plan. W Urzędzie Regulacji Energetyki już od miesiąca jest projekt porozumienia Gaz-Systemu z dotychczasowym operatorem. Zgodnie z nim ta państwowa firma ma sama zawierać umowy z dostawcami gazu, który będzie płynął przez nasz odcinek Gazociągu Jamalskiego. Sama także ma ustalać opłaty tranzytowe i gwarantować dostęp "firm trzecich".

Rosyjskiemu monopoliście te zmiany się nie podobają. Gazprom byłby ewentualnie w stanie przystać na to, by Gaz-System był jedynie operatorem technicznym. Wydaje się jednak, że w świetle zastrzeżeń unijnych takie rozwiązanie byłoby fasadowe. Wygląda na to, że Polskę i Rosję czekają poważne renegocjacje wypracowanej już umowy. Czas nagli - bez nowego kontraktu błękitnego surowca może zabraknąć już za półtora miesiąca.

Spór dotyczy aneksu do porozumienia rządów Polski i Rosji w sprawie zwiększenia dostaw gazu do Polski do ponad 10 miliardów metrów sześciennych rocznie i wydłużenia ich do 2037 roku. Projekt umowy przygotowano po tym, gdy na początku ubiegłego roku surowiec przestał do Polski dostarczać rosyjsko-ukraiński pośrednik RosUkrEnergo.