Ministerstwo Zdrowia bije się w piersi z powodu opóźnień w wejściu w życie ułatwień dotyczących szczepień przeciwko grypie w aptekach, bez recepty od lekarza. Resort zapowiadał zmiany w połowie października, czyli ponad trzy miesiące temu. Efektów wciąż nie ma.

Ułatwienia wejdą w życie najwcześniej w lutym. W ubiegłym tygodniu za poprawkami do ustawy w tej sprawie zagłosowali posłowie. Teraz zajmie się tym Senat, lecz wydarzy się to dopiero w przyszły czwartek. Potem jeszcze ewentualne poprawki w Sejmie i podpis prezydenta. Dorga parlamentarna jest jeszcze przed nami - zapowiada wiceminister zdrowia Waldemar Kraska.

Ta droga mogłaby być krótsza, gdyby Ministerstwo Zdrowia działało szybciej. Pandemia pokazała, że jest to możliwe, gdy poważne zmiany, na przykład obostrzenia, można było wprowadzać nawet z dnia na dzień. 

Okazuje się, że nie było innej metody, trzeba było zmienić wszystko ustawą, bo rozporządzenie nie skutkowało. Na przykład szczepionka przeciwko Covid-19 jest refundowana dla wszystkich, a szczepionka przeciwko grypie jest bezpłatna tylko dla kobiet w ciąży i osób w wieku 75+. Przez dodatkowe uwarunkowania, zmiany trwają tak długo - dodaje wiceminister. 

Lekarze komentują, że luty to późny termin na szczepienie, choć, według nich, lepiej zaszczepić się późno niż w ogóle. Zaszczepić można się zawsze, gdy preparat jest dostępny. Teraz jest, szczepionki czekają w przychodniach i w aptekach - mówią lekarze. 

W lutym, zdaniem ekspertów, może pojawić się kolejny szczyt zachorowań na grypę. Do tej pory preparat przyjęło około dwóch procent naszej populacji. Obecnie by przyjąć szczepionkę, cały czas niezbędna jest recepta od lekarza.