Importer melasy z Poznania niewinny - tak uznał sąd w sprawie, którą przedsiębiorcy wytoczyła Izba Celna. Substancja z Indii była sprzedawana jako składnik zapachów do kominków, ale celnicy potraktowali ją jak… tytoń i uznali, że od wartego kilkadziesiąt tysięcy złotych towaru trzeba zapłacić prawie dwa miliony złotych akcyzy.

Sąd nie miał w tej sprawie wątpliwości i zdecydowanie skrytykował postawę celników, którzy szli w zaparte, choć młody przedsiębiorca zebrał na początku działalności nawet więcej, niż trzeba, dokumentów.

Wiemy przecież, że oskarżony mówił urzędnikowi celnemu: Ta interpretacja jest taka, że towar, który panowie ode mnie zabieracie, nie jest towarem akcyzowym. Cóż mówi urzędnik celny w państwie prawa? "No tak, ale ja przecież tego nie widzę!" - relacjonował sędzia podczas ogłoszenia wyroku.

Ocenił, że ta sprawa w ogóle nie powinna się zacząć, bo nie pojawiły się w niej żadne dowody. Celnicy rozpoczęli działania na podstawie anonimowego donosu.

Wyrok pokazuje jednak, że obywatel w starciu z fiskusem nie jest bez szans.