Słaba, niemrawa, skonfliktowana - tak do niedawna oceniano opozycję. Niezależnie od tego, kogo obwinimy o wywołanie kryzysu sejmowego, dał on opozycji nowe życie i poczucie misji.
Posłowie Platformy i Nowoczesnej pełnią dyżury w "okupowanej" przez siebie sali plenarnej cały dzień i całą noc. Swój protest dokumentują wrzucanymi do internetu filmikami, dziękują za wsparcie, zapewniają, że wytrwają i nie dadzą się zastraszyć. Mówią o sobie - "zjednoczona opozycja".
Obserwując Grzegorza Schetynę czy Kamilę Gasiuk-Pihowicz w sweterkach, w środku nocy, nagrywających pozdrowienia dla suwerena, trudno oprzeć się wrażeniu, że oto opozycja, mówiąc kolokwialnie, ogarnęła się.
- Na dzisiaj opozycja już sporo wygrała - mówi Interii dr Olgierd Annusewicz z Uniwersytetu Warszawskiego. - Zarówno KOD, który tracił dynamikę i energię, jak i partie opozycyjne, które kłóciły się o to, kto jest ważniejszy i kto jest liderem, nagle potrafili się zjednoczyć. Nie sądzę, żeby to przetrwało długo, ale wrażenie zjednoczenia jest.