Nie będzie wewnętrznej kontroli w Głównym Urzędzie Statystycznym po przecieku do mediów danych o PKB. We wtorek przed ogłoszeniem wyników Produktu Krajowego Brutto za drugi kwartał, wysokość wskaźnika pojawiła się w agencji Reutera, która powoływała się na źródła rządowe.

Urzędnicy GUS skłaniają się do wersji, że do przecieku nie doszło, a publikacja danych w mediach to przypadek.

Sprawami PKB zajmują się te same osoby od bardzo wielu lat, zaledwie dwie do trzech osób. Jakoś nie możemy sobie tego wyobrazić, mamy zaufanie do tych osób - skomentował rzecznik GUS-u Artur Satora.

Jedyne podjęte działanie to prośba do Kancelarii Premiera o wyjaśnienia. Artur Satora przypuszcza, że ujawnienie danych to zbieg okoliczności. Tu nastąpiło jakieś przewidywanie przez kogoś. Widocznie ktoś chciał być oryginalny i powiedział, że 4,3 procent - tłumaczy.

Jak dodaje, członkowie rządu otrzymali te dane przed ogłoszeniem ich przez GUS. Rzekomy przeciek nastąpił kilkadziesiąt minut wcześniej.