Atak na policjantów w Rybniku na Śląsku. Tym razem nie atakowali jednak przestępcy, ale...stado dzików. Do ataku doszło w środku lasu. Policjanci musieli poprosić o wsparcie.

O pomoc poprosił grzybiarz, którego zaatakowało 6 dzików. Mężczyzna uciekł na drzewo, ale zwierzęta nie odchodziły. Dlatego zadzwonił do oficera dyżurnego policji. Ten wysłał do lasu patrol - mówi Dariusz Jaroszewski z policji w Rybniku.

Policjanci dotarli na miejsce. Nie widzieli dokładnie, gdzie jest grzybiarz, ale słyszeli jego głos. Siedzący na drzewie 37-letni mężczyzna wiedział z kolei, gdzie są policjanci, bo w radiowozie włączyli oni sygnały dźwiękowe.

Ale kiedy policjanci weszli w głąb lasu, dziki skierowały się w ich stronę i nie zamierzały ustąpić. Dlatego patrol wycofał się do radiowozu. I dopiero kiedy przyjechali kolejni policjanci, wszyscy ponownie ruszyli w stronę grzybiarza. I wtedy używając m.in. policyjnych pałek i robiąc hałas odstraszyli agresywne zwierzęta.

Na miejsce wezwano jeszcze straż pożarną oraz myśliwego z psami, ale ich pomoc nie była już potrzebna.

Jak się okazało, pechowy grzybiarz na drzewie spędził półtorej godziny.

(j.)