Dwanaście zarzutów korupcyjnych usłyszał były dyrektor częstochowskiego pogotowia ratunkowego. Miał przyjmować łapówki od poborowych w zamian za pomoc w uniknięciu służby wojskowej. Na wniosek prokuratury sąd aresztował lekarza na trzy miesiące. Grozi mu do dziesięciu lat więzienia.

Mirosław R. przestał kierować częstochowskim pogotowiem w grudniu ubiegłego roku, kiedy prokuratura postawiła mu inny zarzut korupcyjny - przyjęcia w 2001 roku 60 tysięcy złotych łapówki od podejrzanego o przestępstwa narkotykowe. Lekarz miał wówczas sfabrykować dokumentację, pozwalającą uniknąć aresztowania.

Teraz w sprawie Mirosława R. pojawiły się nowe zarzuty. Dotyczą okresu między 1998 a 2004 rokiem, choć w toku śledztwa będziemy również sprawdzać, czy podobnych przestępstw było więcej. Podejrzany przyjmował korzyści majątkowe w wysokości od dwóch do ośmiu tysięcy złotych - poinformował prokurator Tomasz Ozimek z częstochowskiej prokuratury okręgowej.

Za łapówki lekarz wystawiał poborowym dokumenty, poświadczające, że leczyli się oni w szpitalu powiatowym w Blachowni, gdzie Mirosław R. był ordynatorem jednego z oddziałów. Ponieważ lekarz jest ortopedą, rzekome dolegliwości "pacjentów" miały dotyczyć właśnie jego specjalności.

Prokuratura nie ujawnia, czy podejrzany przyznał się do winy. W grudniu ubiegłego roku, gdy usłyszał pierwszy zarzut korupcyjny, przyznał się i złożył obszerne wyjaśnienia. Z tego powodu śledczy nie wnioskowali wówczas o tymczasowe aresztowanie. Dyrektor pozostał na wolności za poręczeniem majątkowym w wysokości 100 tysięcy złotych. Mirosławowi R. zakazano również opuszczania kraju i pełnienia dotychczasowych obowiązków - dyrektora, ordynatora i lekarza. Później sąd złagodził tę sankcję i zezwolił mu na wykonywanie zawodu lekarza.