Ponad 250 strażaków już drugi dzień pracuje na pogorzelisku w małopolskiej Trzebini. W niedzielę ogień pojawił się na składowisku opon. Walka z pożarem trwała kilka godzin.


W niedzielę nad ranem, na terenie nieczynnego od kilku lat zakładu recyklingu, zapaliły się składowane tam m.in. opony. Ogień objął niemal 1000 metrów kwadratowych składowiska. Ogień jest już opanowany, ale dogaszanie tlących się odpadów potrwa jeszcze co najmniej dobę - powiedział RMF FM Piotr Pawelczyk z chrzanowskiej straży pożarnej.

W poniedziałek rano w akcji brało udział 67 zastępów strażackich. Musiały też dojechać kolejne posiłki ze Szkoły Aspirantów Pożarnictwa w Krakowie.

Nie było to przypadkowe zaprószenie ognia

Strażacy czekają na ciężki sprzęt, który jest niezbędny do przewiezienia tlących się odpadów, by można było dotrzeć do kolejnych warstw. Chodzi o to, by dotrzeć w każde miejsce pogorzeliska ze środkami gaśniczymi, inaczej za jakiś czas ogień mógłby znowu się tam pojawić - dodaje Piotr Pawelczyk.

Strażacy muszą cały czas pracować w maskach ochraniających drogi oddechowe. Jak się okazuje, przy przerzucaniu kolejnych warstw odpadów, znów pojawia się gęsty dym, który do tej pory był izolowany przez warstwę piany gaśniczej. Odpady muszą zostać przeniesione w inne miejsce, gdzie zostaną dogaszane. To jak długo to potrwa, zależy od tego jak dużo ciężkiego sprzętu uda się sprowadzić na składowisko w Trzebini.


Przyczyny pożaru bada policja. Jednak - jak mówi rzecznik chrzanowskiej komendy powiatowej Katarzyna Dąbkowska - biegli nie mogą wejść na pogorzelisko dopóki trwa tam akcja gaśnicza.

Już teraz można jednak przypuszczać, że nie doszło tam do przypadkowego zaprószenia ognia. Zakład nie był użytkowany od dłuższego czasu.


(ug)