W poniedziałek sekretarz generalny ONZ Kofi Annan poleci na Bliski Wschód. Spotka się tam z premierem Izraela Ehudem Barakiem i liderem Autonomii Palestyńskiej Jasserem Arafatem. Przybycie na rozmowy rozważa także prezydent USA Bill Clinton.

Do Tel Awiwu Annan dotrze prawdopodobnie po południu. Rozmowy będą miały na celu uspokojenie zamieszek i przywrócenie rokowań pokojowych pomiędzy Izraelem i Palestyną.

Tymczasem w starciach między Palestyńczykami a mieszkańcami Autonomii zginęła kolejna osoba. Ofiarą jest arabski mieszkaniec Izraela. Zginął on podczas zamieszek w Nazarecie. Starcia rozpoczęły się w chwili, gdy kilkuset żydowskich mieszkańców miasta obrzuciło kamieniami arabskie domy. Spowodowało to natychmiast kontrakcję ze strony Arabów. Sześciu z nich odniosło lekkie obrażenia. Podczas zamieszek zniszczeniu uległo także kilka domów.

To już drugi atak żydowski na Arabów w ciągu dwóch dni. Do najcięższych starć doszło wczoraj na Zachodnim Brzegu Jordanu, w Strefie Gazy i Jerozolimie. Ataki na Palestyńczyków nasiliły się po zniszczeniu przez nich żydowskiego miejsca kultu - Grobu Józefa w Nablusie. W odpowiedzi na to Żydzi spalili meczet w położonym na północy Izraela mieście Tiberias. Ze względu na żydowskie święto Jom Kipur - naczelny rabin Żydów aszkenazyjskich zaapelował o zaprzestanie ataków na Palestyńczyków.

Clinton może pomóc?

Prezydent Stanów Zjednoczonych Bill Clinton także rozważa podróż na Bliski Wschód. Być może weźmie on udział w rozmowach przywódców Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Rozmowy takie miałyby się rozpocząć w połowie tygodnia w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk nad Morzem Czerwonym. Same strony konfliktu nie potwierdziły jednak jeszcze chęci udziału w tych negocjacjach.

Urzędnicy Białego Domu potwierdzają nieoficjalnie, że jeśli uda się przerwać fale przemocy to Stany Zjednoczone będą chciały pomóc obu stronom wrócić do stołu negocjacji. Jednak Waszyngton stara się utrzymać neutralność w konflikcie, dlatego też Amerykanie nie skorzystali z prawa weta przy uchwalaniu rezolucji ONZ potępiającej użycie siły wobec Palestyńczyków. Sekretarz stanu Madeleine Albright i szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego Sandy Berger oświadczyli wczoraj, że kolejny ruch należy do przywódcy Palestyńczyków. I każde z nich i Bill Clinton odbyli w tych dniach kilka rozmów telefonicznych z przywódcami regionu by przekonać ich do współpracy w wygaszaniu konfliktu.

Posłuchaj także relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF FM Grzegorza Jasińskiego:

W trwających od 12 dni starciach izraelsko-palestyńskich zginęło co najmniej 95 osób.

12:45