Zmarły niedawno ks. Henryk Jankowski był w 2007 roku podsłuchiwany przez ABW. Działo się to w ramach śledztwa o przeciek z akcji CBA w resorcie rolnictwa - poinformowała stołeczna prokuratura. Podsłuchów nie zniszczono, mimo że nie miały one znaczenia dla tego śledztwa.

Z nieoficjalnymi informacjami, że w aktach umorzonego w 2009 roku śledztwa są podsłuchy "bardzo prywatnych" rozmów ks. Jankowskiego, kilku warszawskich dziennikarzy spotkało się wiosną tego roku. Gdy dziennikarz Polskiej Agencji Prasowej spytał o to wtedy Prokuraturę Okręgową w Warszawie, usłyszał w odpowiedzi, że nie będzie żadnych informacji. Obawiając się prowokacji i nie mając potwierdzenia tej wiadomości, media nie zdecydowały się wtedy na jej upublicznienie.

Monika Lewandowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, potwierdziła dziś, że w aktach tego śledztwa znajdują się stenogramy z podsłuchów operacyjnych dziewięciu osób, w tym ks. Henryka Jankowskiego. Nic o tym nie wiem, na ten temat - powiedział Bogdan Święczkowski, szef ABW w rządzie PiS w 2007 roku.

Według dziennika "Polska", od lipca do października 2007 roku ABW nagrywała rozmowy kilkuset osób, chociaż lista głównych podsłuchiwanych obejmowała dziewięć nazwisk. W kilkudziesięciu tomach akt sprawy zawierających stenogramy podsłuchów umieszczono rozmowy z setkami osób z całej Polski, w tym m.in. z prawnikami, historykami, dziennikarzami, biznesmenami, osobami pełniącymi funkcje publiczne - napisała "Polska".

Podsłuchów, które nie wiązały się w ogóle z przedmiotem śledztwa, nie zniszczono, bo może to nakazać tylko sąd, a śledztwo umorzono i sprawa nie trafiła do sądu. Prokuratura nie ujawniła ani tego, kto jeszcze był wtedy podsłuchiwany, ani dlaczego ujawniono takie działania akurat wobec ks. Jankowskiego.