Dziesięć osób usłyszało od wczoraj zarzuty niestosowania się do zakazu sprzedaży dopalaczy. Handlowali specyfikami mimo nakazu zamknięcia sklepów. W akcji sanepidu i policji od soboty zamknięto ok. 950 punktów.

Policjanci i inspektorzy sanitarni starają się obecnie dotrzeć do firm, które były zamknięte przez weekend. Wertują także rejestry działalności gospodarczej i sprawdzają adresy siedzib sklepów z dopalaczami. Jeżeli w rejestrach brakuje adresów sklepów internetowych, ich siedziby namierzają policyjni informatycy.

Po weekendowej akcji policji właściciele tych punktów sprzedających dopalacze stali się nieosiągalni. Tymczasem trzeba im dostarczyć decyzję Głównego Inspektora Sanitarnego, by zaprzestali działalności. Ci ludzie zdają sobie sprawę z tego jak wielki jest to biznes. Przez niektórych porównywany jest z biznesem narkotykowym. Sprzedawcy będą robić wszystko, żeby tę działalność prowadzić dalej - mówi rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.