Toruński profesor zidentyfikowany jako tajny współpracownik PRL-owskiej bezpieki, nie będzie uczył studentów, zajmie się pracą naukową, a za rok przejdzie na emeryturę. Tak uniwersytet w Toruniu rozlicza się z przeszłością.
Za kilka miesięcy z tablicy pamiątkowej zniknie też nazwisko nieżyjącego już profesora, który także okazał się donosicielem. Jego imieniem nazwano jedną z sal wykładowych.
Prawdopodobnie na uczelni pracuje jeszcze kilkadziesiąt osób, które dość aktywnej formie przez dłuższy czas współpracowały z tajnymi służbami - twierdzi prof. Andrzej Zybertowicz.
Jego zdaniem uniwersytet toruński powinien bardziej zdecydowanie zacząć rozliczać się z własną przeszłością. Powinniśmy pokazać, że dążenie do powiedzenia prawdy o trudnych chwilach uczelni wygra z dążeniem zamiatania przykrych rzeczy pod dywan.
Niedawno senat uniwersytetu zaapelował do środowiska akademickiego, by w zbliżających się wyborach do władz uczelni nie kandydowały osoby, uwikłane we współpracę z SB.
O tym, jak profesorowie komentują to, co dzieje się na uniwersytcie, posłuchaj w relacji reportera RMF Marcina Friedricha: