Koniec dramatu pasażerów afgańskiego Boeinga, stojącego 4 dobę na lotnisku w Londynie.

150 pasażerów afgańskiego Boeinga już niedługo wróci do domu. Po ponad czterech dniach prawdziwego horroru, odzyskali oni wolność. Dziś rano porywacze zwolnili wszystkich zakładników. Zamachowcy są w rękach brytyjskiej policji. Niewykluczone, że poproszą o azyl. A pasażerów czekają teraz wielogodzinne przesłuchania, bowiem policja chce mieć pewność, że nie ma wśród nich porywaczy.

To, że wszystko skończyło się dobrze, to sukces brytyjskich negocjatorów - nie pierwszy zresztą. Polityka Londynu w przypadku porwań to zawsze spokojne, cierpliwe rozmowy. Nigdy jednak nie ma całkowitej pewności, że negocjacje zakończą się dobrze. Negocjatorzy zapewniają jednak zwykle, że wszystko jest w porządku - na tym polega strategia kontrolowania mediów, bowiem oprócz porywaczy, policjanci mają na głowie całą hordę dziennikarzy. Dodatkowo - nie można wykluczyć, że porywacze słuchają radia i relacji z rozmów.

Samolot nadal stoi na lotnisku Stansted pod Londynem. Brytyjska policja musi przeszukać samolot i znaleźć odpowiedzi na dwa podstawowe pytania - kim są wspomniani porywacze i jakie były motywy ich działania.

Brytyjczycy milczą jak zaklęci, pytani o szczegóły zakończenia sprawy. Nie wiadomo więc, czy zawarli jakikolwiek układ z porywaczami, czy cokolwiek im obiecali.

Zdaniem ekspertów do spraw terroryzmu, porywacze afgańskiego samolotu nie byli "typowymi terrorystami". Przede wszystkim dlatego, że nigdy nie sprecyzowali swych żądań. A to zwykle pierwsza rzecz jaką robią terroryści - starają się nagłośnić swą sprawę w światowych mediach.

Zdaniem ekspertów porywacze to najprawdopodobniej zdesperowani ludzie, którzy za wszelką cenę starali się wydostać z Afganistanu. Niewykluczone, że wszyscy będą się ubiegać o azyl polityczny w Wielkiej Brytanii.

Wiadomości RMF FM 8:00

Ostatnie zmiany 8:45, 9:45, 11:45

Foto: EPA