W stolicy Fidżi Suwie doszło do wymiany ognia między oddziałami tamtejszego wojska a rebeliantami, którzy od połowy maja przetrzymują w siedzibie parlamentu byłego premiera i kilku członków jego rządu. Według relacji naocznych świadków ranne zostały co na

Strzelanina miała miejsce przed budynkiem parlamentu. Wybuchła po konferencji prasowej przywódcy buntowników George’a Speighta. Rebelianci domagają się ograniczenia praw napływowej ludności hinduskiej.

Około 300 rebeliantów nadal przetrzymuje 27 zakładników, wśród których znajduje się pierwszy demokratycznie wybrany szef rządu wywodzący się z hinduskiej mniejszości, Mahendra Chaudhry. Nie wiadomo, jak blisko miejsca, w którym przetrzymywani są zakładnicy, padły strzały. Buntownicy twierdzą, że to żołnierze pierwsi otworzyli do nich ogień, a oni strzelali jedynie w obronie własnej.

Od momentu obalenia przez Speighta legalnych władz archipelagu, rządy sprawuje tam armia. We wtorek rano zaprzysiężony został nowy premier gabinetu tymczasowego - Laisenia Qarase. Nowy premier oświadczył, że zaakceptował ten urząd ze względu na potrzebę "dążenia do jedności narodowej". Zapewnił, że głównym celem jego rządu jest ochrona praw rdzennej ludności Fidżi - Melanezyjczyków. Dodał jednak, że "żadna społeczność nie będzie wykluczona z naszego wielorasowego i wielokulturowego społeczeństwa".

Żołnierze, którzy opowiedzieli się po stronie Speighta, próbowali przejmować broń z koszar wojskowych w mieście Labas na wyspie Vanua Levu, drugiej pod względem wielkości w archipelagu - poinformowała państwowa radiostacja.

10:15