Przed gmachem ministerstwa zdrowia w Warszawie trwa ogólnopolski protest ratowników medycznych. Do stolicy przyjechało ponad tysiąc osób. Demonstrację organizuje NSZZ Solidarność Pomorza Zachodniego.

Przed gmachem ministerstwa zdrowia w Warszawie trwa ogólnopolski protest ratowników medycznych. Do stolicy przyjechało ponad tysiąc osób. Demonstrację organizuje NSZZ Solidarność Pomorza Zachodniego.
Protest ratowników medycznych przed ministerstwem zdrowia /Leszek Szymański (PAP) /PAP

Ratownicy medyczni domagają się przede wszystkim podwyżek i większych nakładów finansowych na sprzęt, który służy im do pracy. Chcą też zaprzestania prywatyzacji publicznych szpitali oraz odejścia od umów śmieciowych. Wśród haseł, które skandują protestujący, są: "Żądamy dialogu społecznego ratownictwa medycznego" i "Czujemy się niedoceniani".

Związkowy przekonują, że minister zdrowia dzieli pracowników ochrony zdrowia, prowadząc negocjacje jedynie z wybranymi grupami zawodowymi. Mówią także m.in. o braku dialogu na temat odejścia od kontraktowania na usługi ratownictwa medycznego i przekazania tych zadań SP ZOZ-om na zasadzie podobnej jak w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym. Wskazują również np. na brak rozmów ws. zapisu o prawie do świadczenia emerytalnego dla członków zespołów ratownictwa medycznego, którzy osiągnąwszy odpowiedni wiek, zgodnie ze wskazaniem lekarskim lub własnym wyborem nie będą mogli wykonywać swojej pracy.

Premier Ewa Kopacz w ubiegłym tygodniu złożyła obietnicę ratownikom medycznym, że jeszcze przed wyborami opracuje projekt rozporządzenia, w którym zostanie zawarta deklaracja wzrostu ich wynagrodzeń. Ratownicy mieliby otrzymać, podobnie jak pielęgniarki, cztery razy po 400 złotych w ciągu czterech najbliższych lat. Czekamy na konkrety, a nie na deklaracje i dlatego protestujemy - mówią związkowcy w rozmowie z reporterem RMF FM.
 
We wtorek, 13 października przypada Dzień Ratownictwa Medycznego.

(rs)